* 11 miesięcy później*
Siedziałam w domu i czekałam na klientkę. A ponieważ była sobota chciała się uczesać na wesele. Harry pojechał gdzieś nic mi nie mówiąc. Powiedział że nie wie kiedy wróci. Siedziałam tak i czekałam aż nagle zrobiło mi się nie dobrze. Pobiegłam do łazienki i zwróciłam całe śniadanie. Odczekałam chwilkę aż mój organizm się uspokoi. Umyłam szybko zęby i wyszłam słysząc dzwonek do drzwi. Pośpiesznie poszłam otworzyć. Uczesałam tą panią i znowu zrobiło mi się nie dobrze. Zastanawiałam się czy się czymś nie przytrułam ale kiedy doszła do mnie myśl że mogę być w ciąży... Widziałam że troszkę mi się przytyło ale nie myślałam że to to. Ubrałam się i poszłam pośpiesznie do szpitala. Tam przyjęli mnie na USG i moje obawy się potwierdziły. Jak lekarz stwierdził u mnie ciążę i określił mi datę płodu... Przestraszyłam się.
L-Pani się nie denerwuje. Spokojnie bo nerwy na dziecko źle wpływają.
J-Jak mam się nie denerwować?!
L-Spokojnie. Odwiozę panią do domu zaparzę ziółek.
J-Dziękuje
L-To zapraszam.
J-Ale ja jestem pieszo.
L-To nie ma problemu możemy się przejść.
J-Super.
W domu doktorek zaparzył mi herbatę i przekazał mi zdjęcia z USG. Grzecznie podziękowałam i schowałam do portfela. Gdy wyszedł podbiegłam do łazienki i oddałam już chyba wszystko. Gdy wyszłam usłyszałam ciapnięcie drzwi. Zesztywniałam.
H-Kochanie już jestem.
J-To mam przesrane.-powiedziałam pod nosem
H-Żabo co jest?
J-Nic powiedziałam zachrypnięta.
H-Dziwnie wyglądasz.
J-Zapytaj się tego czegoś w moim brzuchu dlaczego dziwnie wyglądam!-wrzasnęłam na niego. Stanął jak wmurowany i wbijał wzrok we mnie.
H-Słucham?
J-Nic. Nie ważne.
H-"to coś w moim brzuchy"??
J-Nic-wrzasnęłam tak że z pewnością usłyszeli mnie na ulicy
H-Jestem ojcem?- Zapytał
J-Tak-wyszlochałam. Poszedł do mnie i mnie przytulił. - Nie jesteś zły?
H-Nie. Prędzej zszokowany ale nie zły. Ale ja przyjechałem tylko na chwilę. Mamy tu koncert i chciałem cię zobaczyć.
J-Nie możesz zostać?
H-Może uda nam się coś wytargować ale nie wiem
J- Postaraj się. Zaraz jaki koncert?
H-No bo widzisz ja jestem w zespole i...
J-To dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
H-Bo bałem się twojej reakcji.
J-Ja pierdziele. I ja się dowiaduję prawdy od ciebie w takim momencie?!
H-Kochanie nie denerwuj się. Nie możesz
J-Gówno wiesz co mogę!- Naszą kłótnię przerwał dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Za nimi stała czwórka chłopaków. Wyminęłam ich i ruszyłam przed siebie. Słyszałam jak mój ukochany mnie wołał... Ignorowałam to do momentu gdy ktoś mnie złapał za nadgarstek. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam udręczoną twarz mojego narzeczonego.