czwartek, 5 czerwca 2014

Rozdział 9

 Jake staje za mną i obejmuje w tali. Do domu wchodzą rodzice. Przechodzą do pokoju.
-Hej Niki- mówi mama
-Cześć.-Staram się wyglądać naturalnie.
-Cześć-mówi tato.
-Hej-mówię
-No i jak tam egzaminy.
-Dobrze.
-Córcia co się dzieje.
-Nic. Jestem po prosu zmęczona.
-Nie. Coś się stało. Powiedz proszę co się dzieje.
-Nic mamo na prawdę.
-Przecież widzę. -mówi mama drążąc temat.
-Nic mamo-mówię tonem znaczącym żeby odpuściła.
- No dobrze.
- Kocham cię- całuje mnie w szyję.
-Ja ciebie też. Ale trochę przeginasz pałę.
- Wiem to się nie powtórzy. Nigdy.
- Nie wiem czy się nie powtórzy.
- Nie powtórzy. Bo dzisiejszego wieczoru planowałem ci się oświadczyć.- Moja mama wciągnęła głośno powietrze. Odwracam się do niego zaskoczona. Ignoruję mokre ręce i obejmuję go za szyję. Teraz to on był zaskoczony.- Więc czekam na odpowiedź.- Uśmiechnęłam się do niego. Pocałowałam go krótko ale namiętnie.- Potraktuje to jako "TAK"
- Och dzieci... Moje gratulacje- mama zmierza w naszym kierunku.  Uściskała mnie. Zetknęłam się moim brzuchem z jej. Gdy się odsunęła spojrzała na mnie pytająco. Uśmiechnęłam się - Wie?
-Nie. I na razie niech tak zostanie.
- Och no dobrze.
- Kochanie czego nie wiem?
- Niczego. To... Nie o tobie mowa.
-Kiepskim jesteś kłamcą.
- Mówimy o Danielu.
- A kto to?
-Mój brat cioteczny- wtrącam. Jest w Azji.
-Mhm.
- Czego się napijecie?
- Niczego. Jedziemy dalej. Moja mama na nas czeka.
- Och. No dobrze.- Uściskałam ją i poszłam ich odprowadzić do  drzwi.
- A teraz poważnie o kim była mowa?
- O tobie-wyznaję.
-Więc czego nie wiem?
- Jake. To nie jest takie proste. Wyskoczyło nieplanowane. A ja chciałam znaleźć pracę.
- Zaraz. Co nie planowane?
- Dziecko. Jestem w ciąży.
- Co takiego?
- Dobrze się czujesz?
- Dziecko?
-Usiądź. Proszę, nie chcę żeby coś ci się stało.
- Mówisz poważnie?
- Jake. Siadaj.-Podniosłam głos.
- Nie drzyj się tylko odpowiedz.
- Tak.
-Tak przestaniesz się drzeć czy tak to odpowiedź?
-Tak.
-Co tak?
-To odpowiedź.
- Będę ojcem.-Wyszeptał.- Kurwa będę ojcem.
- Tak będziesz ojcem.
- Będziesz siedziała w domu żadnej pracy.
- Jake. Ja jestem w ciąży. A ciąża to nie choroba. Mogę pracować.
- Nie. Nie możesz.
- Mogę. Nie zabronisz mi.
- Właśnie że tak.
- Kochanie proszę. Nic mi się nie stanie...
-Wezmę cię do siebie. Będziesz ze mną przez cały czas.
- Nie. Będę z dziećmi.
-Nie będziesz ze mną.- Podszedł do mnie i przycisnął do ściany. Uśmiechnął się łobuzersko i pocałował.