poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 9*

Obok mnie położył się Harry.
J-Harry?
H-Tak?
J-Masz coś przeciwko żebym się przytuliła?
H-Nie-powiedział poważnie.
J-Dziękuję-powiedziałam i się do niego przysunęłam. Objął mnie ręką.- Po co przyszedłeś?
H-Przechodziłem obok i zobaczyłem że drzwi są otwarte to wszedłem. I chyba zjawiłem się w porę.
J-Chyba.-wyszeptałam.
H-Dlaczego chciałaś to zrobić?
J-Ja już nie mam siły.
H-Dasz sobie radę. Myślę że gorsze rzeczy przetrzymałaś.
J-Co masz na myśli?
H-No na przykład to że wytrzymałaś z Zaynem.
J-Nie miałam wyboru.
H-Ależ owszem miałaś.
J- Zostaniesz?
H-Jeśli chcesz?
J-Chcę.
H-To zostanę. Może się prześpij.
J-Nie dzięki.
H-Zjesz coś?
J-Nie dzięki. Nie jestem głodna.
H- A chcesz pić?
J-Nie dzięki. Ale tobie coś ugotuję.
H-Ale.
J-Chodź-Wstałam z łóżka i podeszłam do niego wzięłam za rękę i pociągnęłam. Podniósł się i przyciągnął do siebie.
H-Ja nie jestem głodny.-Jak na zawołanie zaburczało mu w brzuchu.
J-Wcale... Idziesz jeść
H-Pod warunkiem że ty zjesz ze mną.
J-Ja nie będę jeść.
H-Ja jestem głodny ale nie o taki głód mi chodzi.
J-A jaki-Zapytałam zdziwiona?
H-Mam ci pokazać?
J-Mam się bać?
H-Nie...-podszedł do mnie.
J-Chyba wiem do czego to wszystko zmierza.
H-Mogę?- Nie odpowiedziałam. Przyciągnęłam go do siebie. Popchną mnie na okno i zachłannie całował. Zmusiłam się żeby go odsunąć bo brakowało i tchu.
J-Wolniej. Nie wyrabiam. - Uśmiechnął się szelmowsko i posadził mnie na blat w kuchni. Dłońmi wodził po moich nogach.
H-Po co ja ci te dresy zakładałem?
J-Harry... Nie...
H-W porządku. Nie.-powrócił do całowania mnie.
J-Proszę...
H-Okey. Nie to nie zrozumiałem.-wymruczał w usta
J-Nie gniewasz się??
H-Nie. Ale zaczekam.
J- Przepraszam- powiedziałam i zeskoczyłam z blatu. Przytuliłam się do niego.
H-Chyba jestem zakochamy-powiedział.
J-Tak?-udałam że się cieszę. Tak cholernie mi zależało na nim. Ale nie chciałam mu pokazywać że mi zależy.
H-Tak. Jest śliczna. I stanowczo ma na sobie zbyt dużo.
J-A skąd to wiesz? że ma na sobie za dużo?
H-Skarbie ona stoi przede mną-Głośno złapałam powietrza.
J-Ale...
H-Tak mówiłem o tobie.
J-Ale...-Nie wiem co powiedzieć.
H-Nie mów. Zrób to co uważasz...
Uwiesiłam mu się na szyi i pocałowałam. Nasze czyny przeniosły się do mojej sypialni.
Zdjął ze mnie spodnie i przekręcając mnie na plecy wodził dłonią od ud przez biodro do brzucha zsuwając mi koszulkę.
J-O nie, nie ma tak dobrze-powiedziałam siadając na niego okrakiem zajęłam się jego koszulką. Zadowolona z siebie zdjęłam ją z niego i rzuciłam na podłogę. Przekręcił się ze mną tak że ja byłam pod nim i całował mój brzuch. Po chwili przestał i spojrzał mi w oczy i spytał
H-Na pewno?
J-Tak.
H-No to jazda...

piątek, 19 lipca 2013

Heej

Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga. Mam nadzieję że się spodoba.   http://el-verdadero-amor-nunca-muere.blogspot.com/  i proszę w komentarzach co myślicie. Jakie są wasze odczucia. Nawet jeśli ktoś nie chce się ujawniać niech napisze anonimowo

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 8*

Z-Jessica.
J-Tak?
Z-Bo chyba mi się podobasz.
J-Zayn-jęknęłam
Z- Nie umiem nad tym zapanować.
J-Możesz mnie pościć? to boli-powiedziałam a on od razu się odsuną.
Z-Przepraszam.
J-Mogę już iść?
Z- Nie.
J-Puść mnie do cholery.
Z-Nie. Jak nie zmienisz sukienki.
J-Już wole siedzieć w domu
Z-Świetnie
J-Sama.
Z-Już mniej świetnie.
J-No to pa- powiedziałam i wskazałam na drzwi.
Z-Nie wyjdę.
J-No wiesz albo wyjdziesz stąd sam albo cię wyniosą na noszach. Jak wolisz?
Z-Nie wyjdę.-powiedział i przypierając mnie do ściany zaczął namiętnie całować. Jęknęłam cicho i z całej siły odepchnęłam go i pobiegłam na górę. Zamknęłam się w pokoju. Weszłam do swojej łazienki i puściłam wodę. W ubraniu weszłam do środka. Zimna woda orzeźwiła mnie. Siedziałam tak przez dłuższą chwilę.  W co ja się znów wpieprzyłam? Nie wiem. Nie mogę dawać mu nadziei bo jej nie ma. Może kiedyś coś tam zaiskrzyło...  Ja pierdole... Jessica do cholery jasnej ogarnij się... Nie po co? a jakże. Żal mi się.
J-Kuźwa.-Cała mokra wyszłam z kabiny i podeszłam do szafeczki i wyciągnęłam żyletkę. Już... Już miałam sobie przejechać po żyłach kiedy w drzwiach łazienki pojawił się lokers. Wyrwał mi ostrze z dłoni i mocno przytulił mocno do siebie.- Co tu robisz?
H-Stoję i cię przytulam aktualnie.
J-Jak wszedłeś?
H-Drzwi były otwarte na oścież.
J-Zabije gnoja-szepnęłam do siebie.
H-Kogo?
J-Nie ważne.
H-Chodź. przebierzesz się.- Powiedział i wziął mnie na ręce zaniósł do pokoju. Posadził mnie na łóżko i zaczął zdejmować mi sukienkę. Gdy już ją zdjął opadałam na łóżko w samej bieliźnie. On zaś poszedł po jakieś ciuchy dla mnie. Wrócił z garderoby i zaczął nakładać na mnie dresy później koszulkę.  Poprawiłam się na łóżku i przekręciłam na bok