czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 7*

J-Zayn...
Z-No co?
J-Możesz ze mnie zejść? Wiesz wbijasz mi coś-powiedziałam z chłopak zarumienił się i zszedł ze mnie.
Z-Przepraszam
J-Okey. nic się nie stało
Z-Pójdę już
J-Musisz?
Z-Tak. Przepraszam.
J-Jak chcesz-powiedziałam smutno i odprowadziłam go do drzwi. Założył buty i wyszedł. Jednak gdy zdążyłam się odwrócić ponownie wleciał do domu i zamkną drzwi na klucz. Uśmiechnęłam się pod nosem. Udałam że go nie widzę poszłam do kuchni
wyjęłam z lodówki sok i nalałam do szklanki. Upiłam łyk i reszte wylałam do zlewu. Ze złością schowałam napój tam gdzie  jego miejsce. Oparłam się o szafkę zaczęłam wyglądać przez okno. Zupełnie zapomniałam o Zaynie.
Zamyśliłam się. Zastanawiałam się co robić. Nie wiem czy to jest właściwe. Nie chciałam go ranić ale wiedziałam że są konsekwencje. Zaraz stop. Co ja robię. Po moich policzkach spłynęły łzy. Ponownie zaczął dzwonić mi telefon.
J-Kto?-Warknęłam
D-Dzień dobry-powiedział ktoś
J-Kto?
D-Dyrektor szpitala.
J-Nie wrócę.
D-Mamy dobrą posadę.
J-Nie wrócę-powiedziałam i się rozłączyłam. -Pieprzony dupek-powiedziałam pod nosem. Poczłapałam do pokoju i ubrałam się. Pomalowałam i zbiegłam na dół. Tam podbiegłam do drzwi i chciałam wyjść i bym to zrobiła ale zapomniałam o Mulacie. Jego ręce znalazły się na moich biodrach.
Z-Wybierasz się gdzieś?
J-Fuck- przeklnęłam pod nosem.
Z-Nie ładnie przeklinać.
J-Zayn-Jęknęłam. W tym momencie oddali światło. Odsuną się ode mnie.
Z-Nie za krótka ta sukienka?
J-Nie-warknęłam i wyszłam.
Z-Ej... Poczekaj-  poprosił. Odwróciłam się na pięcie.
J-Co?-Gdy się odwracałam sukienka pięknie się podniosła.
Z-Wow- powiedział.
J-Co?
Z-Może zostań w domu.
J-Nie-powiedziałam i zaczęłam iść w kierunku bramy. w tedy wpadłam w ręce jakiegoś chłopaka.- Sory -powiedziałam i szybko wyplątałam się z jego objęć. Zaraz obok mnie zjawił się Zayn. Zmroził chłopaka wzrokiem i za to spojrzenie oberwał i to porządnie. I się zaczęła bójka.- Zayn nie-pisnęłam gdy chłopak powalił go na ziemię i zaczął bić. Kilku przechodniów szybko zainterweniowało i odciągnęło go od tego chłopaka. Po moich policzkach płynęły łzy. Odwróciłam się na pięcie i poszłam do domu. Przed drzwiami usłyszałam swoje imię. Zignorowałam to. Obok mnie pojawił się Zayn.
Z-Poczekaj.
J-Nie dotykaj mnie.
Z-Proszę.
J-Co ty sobie myślałeś!!-wrzasnęłam na niego.
Z-Przepraszam.
J-Jesteś idiotą-powiedziałam uśmiechając się przez łzy.

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 6*

Zeszłam do niego. Siedział w salonie i oglądał telewizje. Usiadłam obok i przełożyłam swoje nogi przez jego się położyłam. Patrzył na mnie zdumiony.-Co?-Spytałam łagodnie
Z-Nic-powiedział.
J-Nie nie. Z tego są dwie strony o co chodzi?
Z-Też bym się tak położył-powiedział odwracając wzrok. Usiadłam moszcząc się na jego kolanach. Patrzył na mnie podejrzanie.
J-Nie odwracaj wzroku.-powiedziałam A on spuścił go na dłonie. Uniosłam jego podbródek zmuszając go do spojrzenia mi w oczy.-I nie spuszczaj wzroku.
Z-Ale przy tobie to nie jest takie proste.
J-Dlaczego?
Z-Bo ty jesteś inna niż one wszystkie.-Powiedział wskazując na fanki za oknem.
J-Możemy pozasłaniać rolety jeśli poczujesz się lepiej.
Z-Możemy.
J-W całym domu?-pokiwał głową.-Ok. -Wcisnęłam guzik i Rolety opadły.
Z-Dziękuję-powiedział i się przysuną chcąc pocałować. Odsunęłam się chcąc zbadać jego reakcje. Jednak tylko się uśmiechną i przytrzymał moją głowę i pocałował.
J-Za..
Z-Ćśśś -powiedział i wpił się w moje usta. Oderwałam się od niego
J-Cholera-powiedziałam
Z-Co się stało?
J-Okna są pouchylane.
Z-To biegnij.
J-Zamknij drzwi na klucz
Z-Dobra-krzykną a ja pobiegłam pozamykać okna za piętrze. Gdy już wykonałam czynność zrobiłam do dano na dole.-Już?-Zapytał
J-Chyba wszystkie okna pozamykałam.
Z-To dobrze-powiedział i pogłośnił telewizor. Ponownie ułożyłam się w poprzedniej pozycji i zerknęłam na niego. Posmutniał. Zerwałam się. Patrzył na mnie zdziwiony.
J-Wstań-poprosiłam. Chłopak podniósł się a ja rozłożyłam kanapę w salonie. -No co?
Z-Nic-powiedział.
J-Kładź się-powiedziałam wskazując na łóżko. On posłusznie wykonał polecenie. Pobiegłam po koc i położyłam się obok niego. Przysuną się do mnie blisko. -Co robisz?
Z-Nie ty jedna boisz się burzy-powiedział. Zaśmiałam się.
J-No proszę.. Ładnie, ładnie.-Gdy to powiedziałam zaczęło padać... Nie to zdecydowanie za mało. Lało się ciurkiem. Wyłączyłam telewizor i westchnęłam. Wstałam i powyłączałam wszystka z gniazdek. Siedział na łóżku i przyglądał mi się. W domu było ciemno bo zabrali prąd. Z pomocą telefonu poszłam po świeczki. W jednym opakowaniu było 50 sztuk o zapachy wanilii. Miałam takie 3 paki.-Chodź tu pomożesz mi pozapalać.-Wyjął zapalniczkę z kieszeni i zaczął zapalać świeczki.
Z-Dlaczego cię ten dupek wywalił z pracy?
J-Bo znalazł kogoś lepszego na to konto.
Z-I nie będziesz tęsknić?
J-Nie wiem sama już.
Z- Szkoda mi ciebie
J-Nie chce litości.
Z- Ale to nie litość. To współczucie.
J-Też nie chce. Jeszcze będzie mnie błagał na kolanach żebym wróciła.
Z-Skąd wiesz
J-Pięć, Cztery, Trzy ,Dwa , Jeden, Zero.-i zaczął dzwonić mi telefon. Na ekranie było napisane  "Dyrektorek"-Haha mówiłam
Z-Bystra jesteś. -powiedział- Nie odbierasz?
J-Jebać go.
Z-Aha miło.
J- No co?
Z- Nic przecież nie mówię
J-No dobrze-burknęłam
Z-Nie fochaj się
J-Nie zamierzam
Z-Cieszę się. Zamierzamy siedzieć przy świeczkach?
J-Wolisz po ciemaku?
Z-Mnie o tam rybka aby blisko ciebie-powiedział i nachylił się i chciał złożyć pocałunek na moich ustach ale odskoczył bo się poparzył o świeczkę.
J-Brawo- wybuchłam śmiechem. Zrobił minkę zbitego pieska.-No ej. Nie rób tak.-Powiedziałam i usiadłam na łóżko bo skończyłam zapalać świeczki. Spojrzał na mnie i rzucił się przygniatając mnie do łóżka. Zaczął zachłannie całować moje usta.
J-Nie-powiedziałam i odsunęłam go od siebie.
Z-Nie chce tego o czym myślisz.-powiedział pragnę tylko twoich ust.-powiedział po czym ponownie zachłannie się w nie wpił.

środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 5*

Wyszłam w pośpiesznym tempie ze szpitala. Normalnie mam ochotę coś rozjebać... Nie zakładając kurtki wybiegłam na powietrze. Moja osoba od razu to odczuła. Zatrzymałam się na chwile nie mogąc złapać oddechu. Zaraz obok mnie zjawił się Niall
N-Ej wszystko okey?
J-Nie dotykaj mnie-warknęłam.
N-Może usiądź.
J-Nie dotykaj-wrzasnęłam
N-Okej, ale wszystko ok?
J-Tak. Daj mi spokój
Wyprostowałam się i otarłam czoło.
Mam dosyć. Muszę odreagować. Poszłam do domu zostawiłam rzeczy i przebrałam się w to i zadowolona poszłam do klubu. Siedziałam przy wcześniej zamówionej loży i piłam drinka. Siedziałam tak dość długo ale kiedy alkohol zaczął działać wyszłam na parkiet w zaczęłam tańczyć. Tańczyłam z każdym chłopakiem który podpadł mi pod rękę. W końcu przyszła pora na wolny kawałek zadowolona że mogę usiąść poszłam do swojej loży. Po drodze jeszcze oblałam jakiegoś chłopaka nie chcący i poszłam do stolika. Tam siedział... Eee. Dobre pytanie
Z-Emm sorry nie było wolnego miejsca więc usiadłem na chwile.-Podniosłam wzrok i się na niego spojrzałam jak na idiotę. Pokiwałam głową  i przyszedł kelner z drinkiem. Upiłam dużego łyka. Chłopak mi się cały czas przyglądał. Gdy wypiłam drinka spróbowałam wstać. Ale coś mi nie wyszło.
Z-Może pomogę-powiedział.
J-Dzięki-powiedziałam wdzięczna i nieznajomy podszedł i wziął mnie na ręce i wyszedł tylnymi drzwiami. Przytulona do niego usypiałam.
Z-Gdzie cię zawieść?
J-Tayloor street 5.-wymamrotałam i usnęłam.  Rono przebudziłam się w tym. Musiała minąć chwila zanim się kapnęłam co się stało. Odwróciłam głowę i to o zobaczyłam było takie słodkie. Zayn śpi obok mnie. Cholera co się stało? Chciałam wstać z łóżka i się ubrać w coś przyzwoitego ale choćby minimalny ruch blokowała mi jego ręka spoczywająca na moim brzuchu.
Westchnęłam cicho i zaczęłam bawić się jego palcami. Kiedy zaczęła mnie boleć ręka jeździłam palcem po jego tatuażach na ręce.
Z-Fajnie się bawisz?-zapytał a ja aż podskoczyłam. Odwróciłam wzrok na niego. Opierał głowę na łokciu i przyglądał mi się. Dopiero teraz zauważyłam że leży w samych bokserkach. Jezu... Zdjęłam jego rękę. Tym razem bez problemu i poszłam do łazienki. Założyłam szlafrok i wyszłam.
J-Umyj się jak chcesz-powiedziałam wskazując na łazienkę.
Chłopak wszedł do łazienki a ja zeszłam do kuchni. Wzięłam paczkę papierosów na taras. Zapaliłam jednego. Głęboko się zaciągając powoli odzyskiwałam zdolność myślenia. Przypomniałam sobie co i jak po kolei się działo. Gdy odwróciłam wzrok zobaczyłam jak chłopak opiera się o drzwi.
Z-Wejdź do domu zaraz się rozpada.-powiedział. Nic się nie odezwałam tylko zabrałam krzesło i weszłam do salonu. Zdążył tylko zamknąć drzwi i zaczęło się błyskać i grzmieć. Oho... -Zostać z tobą?-zapytał z troską widząc moją minę
J-Nie chcę cię zatrzymywać. A po za tym nawet nie wiem jak się nazywasz..
Z-A tak. Zayn Malik-powiedział-A ty?
J-Chyba powinieneś wiedzieć.
Z-Nie zwróciłem uwagi za plakietkę.
J-Jessica Grey-powiedziałam i poszłam do kuchni gdzie stał już kubek z kawą.
Z-To twoja-powiedział.
J-Okej-powiedziałam zdezorientowana
Z-Nie wiedziałem. Tak przypuszczałem.
J-Aha.
Z-Mogę ci mówić Jess?
J-A czemu nie?
Z-Nie wiem po to się pytam
J-możesz. Więc postanowiłeś zostać?
Z-I tak w domu nie miałbym nic do roboty.
J-Jak chcesz.-powiedziałam i poszłam się ubrać.

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdzaił 4*

N-Znowu boli.-powiedział.
Odsłoniłam mu brzuch. Tam wszystko w porządku.
J-Poczekaj aż ból ustanie.
N-Przestaje.
J-Prześpij się-powiedziałam jutro do Ciebie zajrze.
N-okej.
Wyszłam z jego sali i poszłam do kantorka. Tam siedziałam całą noc.
Około 9.00 poszłam do niego zobaczyć.
N-Hej
J-Hej
N-Znów badania?
J-Nie kontrola
N-Nic mnie nie bolało.
J- Uczulony jesteś na komary czy coś?
N-No nie.
J-Okej.-powiedziałam Podeszłam i zasłoniłam rolety od sali gdzie stali chłopaki.-Zdejmij koszule.
N-Uuu.
J-Nie podniecaj się bo to  badanie.
Założyłam rękawiczki. Podeszłam do niego i zaczęłam wodzić ręką w celu wybadania jakichś objawów.
N- Dlaczego to robisz?
J-Bo to mój zawód.
N-Ale dlaczego?
J-Co dlaczego?
N-Wybrałaś mnie?
J-Bo chyba prosiłeś żebym To była ja.
N-No tak. Dlaczego zdjęłaś drugą ręke.
J-Jest na biodrze. Nie czujesz jej?
N-Nie.
J-Cholera. To nie ugryzienie.
N-Co?
J-Masz uczulenie na coś. Albo alergie?
N-No mam na pyłki.
J-A masz leki?
N-Nie skończyły mi się dzisiaj.
J-To co się nic nie odzywasz?
N-Nie przyszło mi do głowy że to to..
J-Ubierz się.-powiedziałam.
N-Nie.
J-Już.
N-Nie. Podobało mi się to badanie.
J-Super.
N-No co?
J-Ubierz się.
N-Fajne było w jaki sposób mnie dotykałaś.
J-Wychodzisz-powiedziałam.
N-Ale jak to?
J-No wypisuję cię do domu. Tylko leki wykup.
N-Ale...
J-No już.-powiedziałam.
N-Dobra już dobra
J-Jak chcesz mogę przyjść na kontrole jutro.
N-Okej-powiedział z iskierkami w oczach.
Na sale zajrzał Dyrektor.
D-Moge cię na chwilke?
J-Pewnie-powiedziałam i wyszłam z sali.
D-Wylatujesz.
J-Ale jak to?
D-Znalazłem kogoś lepszego na twoje miejsce.
J-Super-warknęłam. Zdjęłam fartuch i rzuciłam mu go w twarz. Całej tej sytuacji przyglądali się chłopcy.

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 3*

Wróciłam do gabinetu gdzie leżał Niall. Zaczęłam grzebać po szafkach.
N-Czego szukasz?
J-Niczego-powiedziałam
N-Może pomoge-Spytał. Podniosłam wzrok i zmroziłam go-Albo polerze.
J-Dobry wybór
N-Co mu się stało?
J- Jego uzależnienie doprowadziło do śmierci.
N-Ale od czego był uzależniony?
J-Nie mogę powiedzieć
N-To mój przyjaciel.
Niall zbladł
J-Dobre się czujesz?
N-Nie
J-Co się dzieje?
N-Boli.
J-Co boli?
N-Głowa.
J-Podwiń rękaw.
Podeszłam do niego. Usiadłam na skraju. Zmierzyłam mu ciśnienie. W normie.
J-Zdarzało ci się to wcześniej?
N-Nie.
J-Chodź zrobie ci tomografie komputerową.
N-Będzie bolało?
J-Nie
N-Dobrze.
Zaprowadziłam go na sale. położył się.
J-Rozluźnij się.
N-okey-powiedział zrobiłam tą tomografie i wyszło wszystko okey.
J-Denerwowałeś się czymś?
N-Tylko Markiem.
J-Dobra. Możesz wstać.
N-Wstał i usiadł.
J-Zatrzymam cię na kilka dni.
N-Ale tu będziesz Lekarzem prowadzącym?
J-Tak
N-Dobrze.
J-To wy zadzwoniliście po karetke na lodowisku?
N-No tak
J-Dzięki.
N-Jak twoja kostka.
J-O mnie się nie martw ja sobie rade dam to o ciebie się martwię.
N-Nie musisz...
J-Musze.
N-Dziękuje.
J-Chodź zaprowadzę cię na sale
Poszłam z nim na sale i po podłączałam welflony. Skrzywił się trochę.
Zaraz na sale weszli chłopaki.
Li-Co z nim?
J-Zostaje na badania.
Li-Dlaczego?
J-Bo mam taki kaprys
Li-Dobra a jakie badania?
J-Nie wiem jeszcze.-Powiedziałam i odwróciłam się do nich.- Idźcie do domu. Będę was informować na bieżąco. Jesteście przemarznięci.
H-Ale na pewno
J-Tak. Na pewno...-Powiedziałam i oni wyszli.