Z-No co?
J-Możesz ze mnie zejść? Wiesz wbijasz mi coś-powiedziałam z chłopak zarumienił się i zszedł ze mnie.
Z-Przepraszam
J-Okey. nic się nie stało
Z-Pójdę już
J-Musisz?
Z-Tak. Przepraszam.
J-Jak chcesz-powiedziałam smutno i odprowadziłam go do drzwi. Założył buty i wyszedł. Jednak gdy zdążyłam się odwrócić ponownie wleciał do domu i zamkną drzwi na klucz. Uśmiechnęłam się pod nosem. Udałam że go nie widzę poszłam do kuchni
wyjęłam z lodówki sok i nalałam do szklanki. Upiłam łyk i reszte wylałam do zlewu. Ze złością schowałam napój tam gdzie jego miejsce. Oparłam się o szafkę zaczęłam wyglądać przez okno. Zupełnie zapomniałam o Zaynie.
Zamyśliłam się. Zastanawiałam się co robić. Nie wiem czy to jest właściwe. Nie chciałam go ranić ale wiedziałam że są konsekwencje. Zaraz stop. Co ja robię. Po moich policzkach spłynęły łzy. Ponownie zaczął dzwonić mi telefon.
J-Kto?-Warknęłam
D-Dzień dobry-powiedział ktoś
J-Kto?
D-Dyrektor szpitala.
J-Nie wrócę.
D-Mamy dobrą posadę.
J-Nie wrócę-powiedziałam i się rozłączyłam. -Pieprzony dupek-powiedziałam pod nosem. Poczłapałam do pokoju i ubrałam się. Pomalowałam i zbiegłam na dół. Tam podbiegłam do drzwi i chciałam wyjść i bym to zrobiła ale zapomniałam o Mulacie. Jego ręce znalazły się na moich biodrach.
Z-Wybierasz się gdzieś?
J-Fuck- przeklnęłam pod nosem.
Z-Nie ładnie przeklinać.
J-Zayn-Jęknęłam. W tym momencie oddali światło. Odsuną się ode mnie.
Z-Nie za krótka ta sukienka?
J-Nie-warknęłam i wyszłam.
Z-Ej... Poczekaj- poprosił. Odwróciłam się na pięcie.
J-Co?-Gdy się odwracałam sukienka pięknie się podniosła.
Z-Wow- powiedział.
J-Co?
Z-Może zostań w domu.
J-Nie-powiedziałam i zaczęłam iść w kierunku bramy. w tedy wpadłam w ręce jakiegoś chłopaka.- Sory -powiedziałam i szybko wyplątałam się z jego objęć. Zaraz obok mnie zjawił się Zayn. Zmroził chłopaka wzrokiem i za to spojrzenie oberwał i to porządnie. I się zaczęła bójka.- Zayn nie-pisnęłam gdy chłopak powalił go na ziemię i zaczął bić. Kilku przechodniów szybko zainterweniowało i odciągnęło go od tego chłopaka. Po moich policzkach płynęły łzy. Odwróciłam się na pięcie i poszłam do domu. Przed drzwiami usłyszałam swoje imię. Zignorowałam to. Obok mnie pojawił się Zayn.
Z-Poczekaj.
J-Nie dotykaj mnie.
Z-Proszę.
J-Co ty sobie myślałeś!!-wrzasnęłam na niego.
Z-Przepraszam.
J-Jesteś idiotą-powiedziałam uśmiechając się przez łzy.