czwartek, 5 grudnia 2013

Rozdział 14*

                                             ŚLUB
 Stałam właśnie przed Pastorem w naszym ogrodzie.
P(pastor)- Czy ty Harry Bierzesz Jessicę za żonę i ślubujesz miłość wierność i uczciwość małżeńską?
H-Tak
P-Czy ty Jessico bierzesz Harrego za męża i ślubujesz miłość wierność i uczciwość małżeńską?
J-Tak.
P-Ogłaszam was mężem i żoną.-ogłosił i zaczęły się brawa. Okrzyki.
Zebrali się tu wszyscy nasi bliscy. i Przyjaciele. Muzyka grała dla nas pierwszy wolny taniec.
    Harry delikatnie mnie prowadził. Byłam pod wrażeniem że tak dobrze tańczy było mi tak dobrze. W końcu utwór dobiegł końca. DJ puścił coś szybszego. Zobaczyłam Zayna.
Z-Odbijamy-powiedział. Tańcząc ze mną wodził ręką po moich plecach.-Wybaczysz mi moje zachowanie?
J-Wybaczyłam ale jeśli tą szansą zmarnujesz będziesz miał przejebane.
Z-Oczywiście.
J-O nie.
Z-Co?
J-Wybacz. Muszę iść do domu. Jakby Harry mnie szukał powiedz mnie mu że jestem w domu.
Z-Pójdę z tobą
J-Nie-rzuciłam przez ramię. Wbiegłam do domu. Pobiegłam prosto do łazienki. Rzuciłam się do sedesu i zwróciłam wszystko co zjadłam.  Po chwili do łazienki wszedł Harry.
H-co się dzieje?
J-Nic.
H-Przecież widzę.
J-Ostrzegali mnie że początki są ciężkie ale nie przypuszczałam że aż tak.
H-Co się dzieje?
J-No mówię ci że mi nie dobrze.
H-No tak. Dziecko.
J-Możesz mnie zostawić?
H-Nie.
J-Zaraz wyjdę.
H-Nie zostawię cię.
J-Proszę. Zaraz wyjdę. Tylko się ogarnę.
H-Nie i już.
J-To pocałuj mnie w... eee... w... no ten...
H-W dupe?
J-Nie.
H-Dlaczego?
J-Nie utrudniaj.
H-Dobra. Ale powiedz... Jak to jest że się zwraca wszystko.
J-Bo mój organizm przystosowuje się do dziecka. Zwracam bo zachodzą tam zmiany które po prostu muszą zajść i już.
H-I długo to będzie trwać?
J-Nie wiem.
H-Zostanę z tobą do puki to ci się nie skończy.
J-Nie. Nic mi nie będzie.
H-Zostanę
J-Nie zaczynaj. Jak mnie złapią teraz skurcze mogę poronić
H-Nie-powiedział.- Nie możesz poronić mojego dziecka.
J-Postaram się.
H-Ogarnij się i idziemy się dalej bawić
J-Tylko umyję zęby
H-Oczywiście.
 Szybko wyszczotkowałam zęby i wyszliśmy do ogrodu. Usiedliśmy w huśtawce i patrzyliśmy jak się bawią goście. Widziałam że nas obserwuje paparazzi. Pocałowałam Harrego w usta. Odsunęłam się od niego o milimetr
J-Małpiszony nas obserwują
H-To co scenka z soczystym pocałunkiem?
J-Jak sobie życzysz kochanie.- powiedziałam a on z miłością w oczach zaczął mnie całować. Najpierw delikatnie a później szaleńczo i dziko. Z ust przeszedł na policzek zostawiając mokrą ścieżkę i na szyję. zrobił mi malinkę i zadowolony odsunął się troszeczkę i popatrzył na mój dekolt.
H-Cycki ci urosły.-wyszeptał
J-Dzięki za komplement-powiedziałam. Przytuliłam się do niego. Nie wiem jakim cudem on o zrobił ale znalazłam się na jego kolanach. Kołysał mnie w ramionach i śpiewał jakąś piosenkę co leciała z głośników DJ'a.
H-Jak myślisz zrobili nas zdjęcia?
J-nie obchodzi mnie to.
H-To dobrze. Bo jutro gdzie się nie spojrzysz będziesz w gazetach na okładkach. Ale to nic. Teraz masz to -przeciągnął palcem po obrączce- i to znaczy że należysz tylko do mnie. Ty i nasze maleństwo.
J-Nasze maleństwo-powiedziałam i się w niego wtuliłam. Pamiętam jakieś urywki z przyjęcia a później usnęłam.

czwartek, 21 listopada 2013

Rozdział 13*

W karetce Mały odzyskiwał i tracił przytomność.
J-Nie płacz kochanie.-Mówiłam to dziecku a sama ledwo się trzymałam.
A-On nie umrze prawda
S-Nie. Obiecuję ci to-powiedział
A-Dlaczego to się stało?-zapytała i rozpłakała się na dobre
S-Jak masz na imię?
A-Alex-powiedziała
S-A więc Alex. Posłuchaj mnie. Jemu nic nie będzie. Wszystko będzie dobrze. Wyzdrowieje. Na prawdę- Wtuliła się w moją koszulkę i szlochała.
Gdy dojechaliśmy na miejsce Szybko zaprowadzili go na salę i tam go przebadali. Pokierowała mnie pielęgniarka na korytarz. I pozostało mi czekać. Usiadłam z małą na kolanach i kołysałam. W końcu usnęła. Siedziałam z nią tak chwilę kiedy przede mną pojawił się Harry.
H-Kochanie przepraszam
J-Idź sobie.
H-Jess
J-Idź powiedziałam-wrzasnęłam
H-Nie. Nie zostawię cie.-Powiedział i mnie przytulił.
J-Dlaczego mi to robisz?-Zapytałam szlochając w jego koszulkę.
H-Nie chciałem.
J-Nie mogę ich tak wyrzucić.
H-Wiem. Zrozumiałem to.
J-Dziękuję-powiedziałam przytulając się do niego.
A-Ciociu... Ciociu!
J-Co się stało?
A- wyprowadzili go.
J-To dobrze. I nie krzycz-powiedziałam.
                               ***
Siedziałam w domu z Harrym. Moja powalona siostra zabrała swoje dzieci. Starałam skupić się na filmie ale nie mogłam bo mój  narzeczony mnie strasznie rozpraszał. W końcu odwrócił się do mnie i zaczął mi się przyglądać. Jezu co on znowu kombinuje. Położył mi dłoń na brzuchu. Wstrzymałam oddech kiedy zsuną koszulkę i zaczął całować mój brzuch.
H-Kocham was-powiedział nagle.
J-My ciebie też.
H-Wyjdź za mnie w tą sobotę.
J-W tą?
H-Tak.
J-Nie w tą.
H-Dlaczego?
J-Bo nie wyrobie się ze wszystkim.
H-Z czym?
J-Ze wszystkim.
H-Ale już wszystko załatwione.
J-Że przepraszam?!
H-Oj Słonko.
J-Oj żabojadzie-zaśmiałam się widzą jego naburmuszoną minę.
H- Kocico.
J-Skarbie.. Nie chcę żebyś wychodził ze mnie z poczucia winy. Ze zrobiłeś mi dziecko i czujesz się odpowiedzialny.
H-Nic z tych rzeczy.
J-Skoro tak mówisz.
H-Maleństwo ja cię kocham i naszego skarba też.
J-Dobra wierzę ci.
H-To wyjdź za mnie
J-Wyjdziemy za ciebie
H-Super. A pojedziesz z nami w trasę?
J-Nie. Jedźcie beze mnie
H-Ale
J-Nie ma ale.
H-Dobra. Pojadą w trasę.
J-Jakie pojadą. Pojedziecie i już.
H-Nie zostawię cię nie rozumiesz? Nie dociera to do ciebie??
J-Nie podnoś na mnie głosu.
H-To się ze mną nie sprzeczaj.
Podniosłam się gwałtownie. I poczułam ból w dole brzucha.
J-Aaa-syknęłam z bólu.
H-Co jest?
J-Nic. Już okej.
H-Co ci się stało?
J-Nie mogę się denerwować.
H-Już nie będziesz-powiedział i przytulił mnie.- Chodź położysz się.
J-Dobrze ale ty ze mną
H-Jak sobie życzysz-powiedział i zaniósł do sypialni i delikatnie mnie położył.
J-Kocham cię.
H-Ja ciebie też-powiedział i pocałował mnie.
                                                   

niedziela, 20 października 2013

Rozdzia12*

H-Kochanie proszę
J-O co mnie prosisz?
H-Wróć do domu.
J-Daj mi chodź jeden powód żebym wróciła.
H-Kocham cię i nie chcę cię stracić. Mogę zrezygnować z koncertów na daleką metę. Mogę być tylko na tych co będą tutaj.
J- Nie mogę cię powstrzymywać. Jeśli chcesz to jedź to twoja praca.
H-Ale ja cię kocham. I nie pozwolę żebyś przeze mnie cierpiała
J-Nie cierpię. Po prostu mogłeś być ze mną szczery.
H-Przepraszam. Wróć ze mną do domu. Proszę.
J- Pocałuj mnie-powiedziałam Pewnym krokiem podszedł i mnie pocałował. Tak czule i delikatnie. Po czym zaczął pogłębiać pocałunek coraz bardziej przyciskając nie do siebie
H-Idziemy?-wymruczał mi w usta
J-Idziemy bo mi znów nie dobrze.
H-Będziesz wymiotować?
J-No raczej.
H-To lecimy bo nie chce mieć katastrofy.
J-Za późno idź do nich a ja zaraz dołączę ok? -Nie czekając na jego odpowiedź pobiegłam za róg gdzie stały śmietniki. Rzuciłam się za mnie i zwróciłam samą wodę. Pobladła wyszłam zza łuku i poszłam do domu. od razu udałam się do kuchni żeby uzupełnić płyny. Po chwili obok mnie pojawiło się moje kochanie i mnie przytulił.- Prędzej zdechnę niż urodzę-wyszeptałam
H-Będzie dobrze.
J-Nie,  nie będzie dobrze.
H-Ułoży się. Będziesz ze mną jeździła w trasy
J-Że przepraszam?
N-Tak.- Wtrąciła się blondyneczka.- Jestem Niall. Harry powiedział nam że chce żebyś z nami jeździła.
J-Ta... Już to widzę.
H-Nie daj się prosić
J-Nie.
Z-Dlaczego?-wtrącił kolejny
J-Nie ważne
H-Tylko dlatego?
J-Głównie dlatego.
Li-Oj nie daj się prosić-Teraz w kuchni stali już wszyscy.
H-A wy co? To nie teatrzyk dla dzieci.
N-A popcorn dostane?-powiedział siadając na podłodze.
J- Druga szafka po lewej od okna
N-Poważnie?
J-Ta
H-Proszę...
J-Ale nie teraz. Wiesz co się ze mną dzieje
H-Okej nie teraz...-Dał mi buziaka i reszta zrobiła stłumione "ooo"
Lou- Rzygam tenczom na kilometra
Li-I sram skitelsami...
J-Ogarnijcie się
H-Właśnie słuchajcie się ci...kobiety-zmienił słowo widząc  mój gniewny wzrok.- Oj kochanie...
J-Idę się przewietrzyć-powiedziałam i wyszłam na taras. Siedziałam tak dłuższą chwilkę i przybiegła moja siostrzenica i siostrzeniec.
A-Ciocia!!-wykrzyknęła mała
J-Hej maluchy. Gdzie mama?
A-Mama nas nie chce.
J-Jak to mama was nie chce-wykrztusiłam
A-Bo mama nas wyrzuciła. Powiedziała że mamy iść do cioci i że ona się nami zajmie
J-Kochanie tylko nie płacz
M-Ciocia?
J-Tak?
M-A mama nas kocha?
J-Tak skarbie
M-Ale ty nas kochasz bardziej.
J- Tak kocham was bardzo mocno
A-A możemy zostać.
J-Tak nie będziecie się szwendać po mieście
M-A możemy zostać już na zawsze?
J-Ale Max
M-Proszę-powiedział a po jego policzkach popłynęły łzy
J-Nie płacz. Będziecie u mnie mieszkać zgoda?
nagle na taras wyszedł Harry
H-Skarbie kto to?
J-Mojej siostry dzieci. Wyrzuciła je
H-Dlaczego?
J-Nie wiem
H-A dlaczego przyszły do ciebie.-To zabolało. Wstałam z miejsca i weszłam z dziećmi do domu. Spakowałam rzeczy i zabrałam klucze od mojego małego mieszkania w bloku. Zaraz wsiadłam w samochód i pojechałam na  miejsce. Zaniosłam rzeczy do domu i pojechałam do Martyny. Wzięłam najpotrzebniejsze rzeczy dzieciaków i wróciłam do domu. Tam zrobiłam posiłek. Dzieciaczki były bardzo wychudzone.
Do mnie wielokrotnie dobijał się Harry. Nie odbierałam tych telefonów.
A-Ciociu dlaczego nie odbierzesz?
J-Bo nie chcę teraz z nim rozmawiać.
W tym momencie Max spadł z krzesełka i zasłabł. Wezwałam pogotowie. Po dosłownie 3 minutach byli na miejscu. Zabrali go a ja i Alex pojechałyśmy z nimi.

czwartek, 12 września 2013

Rozdział 11*

                     * 11 miesięcy później*
Siedziałam w domu i czekałam na klientkę. A ponieważ była sobota chciała się uczesać na wesele. Harry pojechał gdzieś nic mi nie mówiąc. Powiedział że nie wie kiedy wróci. Siedziałam tak i czekałam aż nagle zrobiło mi się nie dobrze. Pobiegłam do łazienki i zwróciłam całe śniadanie. Odczekałam chwilkę aż mój organizm się uspokoi. Umyłam szybko zęby i wyszłam słysząc dzwonek do drzwi. Pośpiesznie poszłam otworzyć. Uczesałam tą panią i znowu zrobiło mi się nie dobrze. Zastanawiałam się czy się czymś nie przytrułam ale kiedy doszła do mnie myśl że mogę być w ciąży... Widziałam że troszkę mi się przytyło ale nie myślałam że to to. Ubrałam się i poszłam pośpiesznie do szpitala. Tam przyjęli mnie na USG i moje obawy się potwierdziły. Jak lekarz stwierdził u mnie ciążę i określił mi datę płodu... Przestraszyłam się.
L-Pani się nie denerwuje. Spokojnie bo nerwy na dziecko źle wpływają.
J-Jak mam się nie denerwować?!
L-Spokojnie. Odwiozę panią do domu zaparzę ziółek.
J-Dziękuje
L-To zapraszam.
J-Ale ja jestem pieszo.
L-To nie ma problemu możemy się przejść.
J-Super.
W domu doktorek zaparzył mi herbatę i przekazał mi zdjęcia z USG. Grzecznie podziękowałam i schowałam do portfela. Gdy wyszedł podbiegłam do łazienki i oddałam już chyba wszystko. Gdy wyszłam usłyszałam ciapnięcie drzwi. Zesztywniałam.
H-Kochanie już jestem.
J-To mam przesrane.-powiedziałam pod nosem
H-Żabo co jest?
J-Nic powiedziałam zachrypnięta.
H-Dziwnie wyglądasz.
J-Zapytaj się tego czegoś w moim brzuchu dlaczego dziwnie wyglądam!-wrzasnęłam na niego. Stanął jak wmurowany i wbijał wzrok we mnie.
H-Słucham?
J-Nic. Nie ważne.
H-"to coś w moim brzuchy"??
J-Nic-wrzasnęłam tak że z pewnością usłyszeli mnie na ulicy
H-Jestem ojcem?- Zapytał
J-Tak-wyszlochałam. Poszedł do mnie i mnie przytulił. - Nie jesteś zły?
H-Nie. Prędzej zszokowany ale nie zły. Ale ja przyjechałem tylko na chwilę. Mamy tu koncert i chciałem cię zobaczyć.
J-Nie możesz zostać?
H-Może uda nam się coś wytargować ale nie wiem
J- Postaraj się. Zaraz jaki koncert?
H-No bo widzisz ja jestem w zespole i...
J-To dlaczego mi nic nie powiedziałeś?
H-Bo bałem się twojej reakcji.
J-Ja pierdziele. I ja się dowiaduję prawdy od ciebie w takim momencie?!
H-Kochanie nie denerwuj się. Nie możesz
J-Gówno wiesz co mogę!- Naszą kłótnię przerwał dzwonek do drzwi. Poszłam je otworzyć. Za nimi stała czwórka chłopaków. Wyminęłam ich i ruszyłam przed siebie. Słyszałam jak mój ukochany mnie wołał... Ignorowałam to do momentu gdy ktoś mnie złapał za nadgarstek. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam udręczoną twarz mojego narzeczonego.

czwartek, 22 sierpnia 2013

Rozdział 10*

Po tej całej akcji usnęłam. Jak można tak człowieka zmęczyć? Nie wiem. Przebudziłam się po 3 nad ranem. Harry śpi obok. Delikatnie się podniosłam żeby go nie budzić i poczłapałam na dół. siadłam na parapet kuchenny. Siedziałam tak patrząc nieobecnie w jakiś punkt. W końcu musiałam wyjść. Czułam że się duszę w tym miejscu. Wyszłam do ogrodu i położyłam się na trawie patrząc w niebo. Oddychałam świeżym powietrzem. Byłam roztrzęsiona. Jak mogłam pozwolić żeby Zayn posunął się tak daleko. Nie mogłam sobie tego wybaczyć.
H-Jess...-Urwał bo ja gwałtownie usiadłam-Wybacz... Nie chciałem cię przestraszyć.
J-Co tu robisz... Powinieneś spać.
H-Ty też.
J-Poważnie po co przyszedłeś?
H-Kiedy zobaczyłem że cię nie ma w łóżku przestraszyłem się i pomyślałem że możesz sobie coś zrobić i zacząłem cię szukać.
J-Aha.
H-Czemu nie jesteś w łóżku?
J-Musiałam wyjść na chwilę na powietrze.-powiedziałam i zgięłam nogę zapominając o tum że jestem oplątana tylko cieniutką narzutą z łóżka. A on wykorzystał tan moment mojej nieuwagi i położył dłoń na moim udzie. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz. Podniosłam się szybko popychając jego na ziemię i siadłam na nim okrakiem. - Podpadasz mi- wyszeptałam i zaczęłam go całować- Mam nadzieję że się ładnie zrewanżujesz.
H-To groźba czy wyzwanie?
J-Trochę jedno trochę drugie- Siłą przekręcił się ze mną i zaczął zachłannie całować.
Rano obudziłam się wtulona w tego szalonego faceta. Oparłam głowę na łokciu i patrzyłam jak śpi.  Jednak musiałam wstać i pójść do łazienki bo mój pęcherz daje się we znaki. jak postanowiłam tak zrobiłam. później zeszłam do kuchni zrobić sobie kawę. Siedziałam tak aż wypiłam kawę. Była 9.10 poszłam na górę zobaczyć do Harrego. Jeszcze spał. Położyłam się obok niego i jeszcze mi się chyba przysnęło. Mimo że spałam mocno byłam czujna. Wiedziałam co się dzieje. Przekręciłam się na bok i przeciągnęłam. Kiedy otworzyłam oczy nikogo nie było obok. Usiadłam zawiedziona. Zrobiło mi się przykro. Na dole coś huknęło. Zerwałam się i pobiegłam zobaczyć co się stało. Zastałam tam Harrego leżącego na ziemi trzymającego się za udo.
J-Co ci się stało?
H-Nic-wysyczał.
J-Spokojnie to tylko skurcz-powiedziałam ze spokojem w głosie.
H- Boli.
J-Już.-podeszłam do niego i rozmasowałam.- Oddychaj spokojnie.
H-Kocham cię.- Spojrzałam na niego jak na wariata.- Zycie mi ratujesz.
J- Gówno wiesz o ratowaniu życia...
H-Uwierz że wiem.
J- Nie wiesz ile osób przeze mnie zmarło. Więc się nie odzywaj-warknęłam na niego. wstałam i odeszłam.
H-Jess...-Zignorowałam to i poszłam na górę. Byłam na siebie wściekła. -Jess zaczekaj. Proszę.-Zmusiłam się żeby się odwrócić.- Przepraszam. Wiem jak to jest. Wybacz mi.-W oczach zalśniły mi łzy. Chciałam żeby mnie przytulił. Chciałam poczuć jego silne ramiona ale tylko odwróciłam się i poszłam do pokoju. Nie chciałam żeby mnie widział w takim stanie.
Położyłam się na łóżku w stron okna tyłem do drzwi. -Jess...
J-idź sobie.
H-Nie.
J-Idź-wyszlochałam.
H- Kotku...-Po tym wszedł do pokoju. Usiadł na łóżku i przyciągną mnie do siebie.-Nie płacz. Proszę.
J-Dlaczego? Nie lubisz jak dziewczyna płacze?
H-No nie bardzo bo nie wiem jak się w tedy zachować.-Uśmiechnęłam się
J-Najlepiej ją przytulić i pocałować.-powiedziałam. Zaśmiał się i spełnił moją prośbę...

poniedziałek, 29 lipca 2013

Rozdział 9*

Obok mnie położył się Harry.
J-Harry?
H-Tak?
J-Masz coś przeciwko żebym się przytuliła?
H-Nie-powiedział poważnie.
J-Dziękuję-powiedziałam i się do niego przysunęłam. Objął mnie ręką.- Po co przyszedłeś?
H-Przechodziłem obok i zobaczyłem że drzwi są otwarte to wszedłem. I chyba zjawiłem się w porę.
J-Chyba.-wyszeptałam.
H-Dlaczego chciałaś to zrobić?
J-Ja już nie mam siły.
H-Dasz sobie radę. Myślę że gorsze rzeczy przetrzymałaś.
J-Co masz na myśli?
H-No na przykład to że wytrzymałaś z Zaynem.
J-Nie miałam wyboru.
H-Ależ owszem miałaś.
J- Zostaniesz?
H-Jeśli chcesz?
J-Chcę.
H-To zostanę. Może się prześpij.
J-Nie dzięki.
H-Zjesz coś?
J-Nie dzięki. Nie jestem głodna.
H- A chcesz pić?
J-Nie dzięki. Ale tobie coś ugotuję.
H-Ale.
J-Chodź-Wstałam z łóżka i podeszłam do niego wzięłam za rękę i pociągnęłam. Podniósł się i przyciągnął do siebie.
H-Ja nie jestem głodny.-Jak na zawołanie zaburczało mu w brzuchu.
J-Wcale... Idziesz jeść
H-Pod warunkiem że ty zjesz ze mną.
J-Ja nie będę jeść.
H-Ja jestem głodny ale nie o taki głód mi chodzi.
J-A jaki-Zapytałam zdziwiona?
H-Mam ci pokazać?
J-Mam się bać?
H-Nie...-podszedł do mnie.
J-Chyba wiem do czego to wszystko zmierza.
H-Mogę?- Nie odpowiedziałam. Przyciągnęłam go do siebie. Popchną mnie na okno i zachłannie całował. Zmusiłam się żeby go odsunąć bo brakowało i tchu.
J-Wolniej. Nie wyrabiam. - Uśmiechnął się szelmowsko i posadził mnie na blat w kuchni. Dłońmi wodził po moich nogach.
H-Po co ja ci te dresy zakładałem?
J-Harry... Nie...
H-W porządku. Nie.-powrócił do całowania mnie.
J-Proszę...
H-Okey. Nie to nie zrozumiałem.-wymruczał w usta
J-Nie gniewasz się??
H-Nie. Ale zaczekam.
J- Przepraszam- powiedziałam i zeskoczyłam z blatu. Przytuliłam się do niego.
H-Chyba jestem zakochamy-powiedział.
J-Tak?-udałam że się cieszę. Tak cholernie mi zależało na nim. Ale nie chciałam mu pokazywać że mi zależy.
H-Tak. Jest śliczna. I stanowczo ma na sobie zbyt dużo.
J-A skąd to wiesz? że ma na sobie za dużo?
H-Skarbie ona stoi przede mną-Głośno złapałam powietrza.
J-Ale...
H-Tak mówiłem o tobie.
J-Ale...-Nie wiem co powiedzieć.
H-Nie mów. Zrób to co uważasz...
Uwiesiłam mu się na szyi i pocałowałam. Nasze czyny przeniosły się do mojej sypialni.
Zdjął ze mnie spodnie i przekręcając mnie na plecy wodził dłonią od ud przez biodro do brzucha zsuwając mi koszulkę.
J-O nie, nie ma tak dobrze-powiedziałam siadając na niego okrakiem zajęłam się jego koszulką. Zadowolona z siebie zdjęłam ją z niego i rzuciłam na podłogę. Przekręcił się ze mną tak że ja byłam pod nim i całował mój brzuch. Po chwili przestał i spojrzał mi w oczy i spytał
H-Na pewno?
J-Tak.
H-No to jazda...

piątek, 19 lipca 2013

Heej

Serdecznie zapraszam na mojego nowego bloga. Mam nadzieję że się spodoba.   http://el-verdadero-amor-nunca-muere.blogspot.com/  i proszę w komentarzach co myślicie. Jakie są wasze odczucia. Nawet jeśli ktoś nie chce się ujawniać niech napisze anonimowo

wtorek, 9 lipca 2013

Rozdział 8*

Z-Jessica.
J-Tak?
Z-Bo chyba mi się podobasz.
J-Zayn-jęknęłam
Z- Nie umiem nad tym zapanować.
J-Możesz mnie pościć? to boli-powiedziałam a on od razu się odsuną.
Z-Przepraszam.
J-Mogę już iść?
Z- Nie.
J-Puść mnie do cholery.
Z-Nie. Jak nie zmienisz sukienki.
J-Już wole siedzieć w domu
Z-Świetnie
J-Sama.
Z-Już mniej świetnie.
J-No to pa- powiedziałam i wskazałam na drzwi.
Z-Nie wyjdę.
J-No wiesz albo wyjdziesz stąd sam albo cię wyniosą na noszach. Jak wolisz?
Z-Nie wyjdę.-powiedział i przypierając mnie do ściany zaczął namiętnie całować. Jęknęłam cicho i z całej siły odepchnęłam go i pobiegłam na górę. Zamknęłam się w pokoju. Weszłam do swojej łazienki i puściłam wodę. W ubraniu weszłam do środka. Zimna woda orzeźwiła mnie. Siedziałam tak przez dłuższą chwilę.  W co ja się znów wpieprzyłam? Nie wiem. Nie mogę dawać mu nadziei bo jej nie ma. Może kiedyś coś tam zaiskrzyło...  Ja pierdole... Jessica do cholery jasnej ogarnij się... Nie po co? a jakże. Żal mi się.
J-Kuźwa.-Cała mokra wyszłam z kabiny i podeszłam do szafeczki i wyciągnęłam żyletkę. Już... Już miałam sobie przejechać po żyłach kiedy w drzwiach łazienki pojawił się lokers. Wyrwał mi ostrze z dłoni i mocno przytulił mocno do siebie.- Co tu robisz?
H-Stoję i cię przytulam aktualnie.
J-Jak wszedłeś?
H-Drzwi były otwarte na oścież.
J-Zabije gnoja-szepnęłam do siebie.
H-Kogo?
J-Nie ważne.
H-Chodź. przebierzesz się.- Powiedział i wziął mnie na ręce zaniósł do pokoju. Posadził mnie na łóżko i zaczął zdejmować mi sukienkę. Gdy już ją zdjął opadałam na łóżko w samej bieliźnie. On zaś poszedł po jakieś ciuchy dla mnie. Wrócił z garderoby i zaczął nakładać na mnie dresy później koszulkę.  Poprawiłam się na łóżku i przekręciłam na bok

czwartek, 27 czerwca 2013

Rozdział 7*

J-Zayn...
Z-No co?
J-Możesz ze mnie zejść? Wiesz wbijasz mi coś-powiedziałam z chłopak zarumienił się i zszedł ze mnie.
Z-Przepraszam
J-Okey. nic się nie stało
Z-Pójdę już
J-Musisz?
Z-Tak. Przepraszam.
J-Jak chcesz-powiedziałam smutno i odprowadziłam go do drzwi. Założył buty i wyszedł. Jednak gdy zdążyłam się odwrócić ponownie wleciał do domu i zamkną drzwi na klucz. Uśmiechnęłam się pod nosem. Udałam że go nie widzę poszłam do kuchni
wyjęłam z lodówki sok i nalałam do szklanki. Upiłam łyk i reszte wylałam do zlewu. Ze złością schowałam napój tam gdzie  jego miejsce. Oparłam się o szafkę zaczęłam wyglądać przez okno. Zupełnie zapomniałam o Zaynie.
Zamyśliłam się. Zastanawiałam się co robić. Nie wiem czy to jest właściwe. Nie chciałam go ranić ale wiedziałam że są konsekwencje. Zaraz stop. Co ja robię. Po moich policzkach spłynęły łzy. Ponownie zaczął dzwonić mi telefon.
J-Kto?-Warknęłam
D-Dzień dobry-powiedział ktoś
J-Kto?
D-Dyrektor szpitala.
J-Nie wrócę.
D-Mamy dobrą posadę.
J-Nie wrócę-powiedziałam i się rozłączyłam. -Pieprzony dupek-powiedziałam pod nosem. Poczłapałam do pokoju i ubrałam się. Pomalowałam i zbiegłam na dół. Tam podbiegłam do drzwi i chciałam wyjść i bym to zrobiła ale zapomniałam o Mulacie. Jego ręce znalazły się na moich biodrach.
Z-Wybierasz się gdzieś?
J-Fuck- przeklnęłam pod nosem.
Z-Nie ładnie przeklinać.
J-Zayn-Jęknęłam. W tym momencie oddali światło. Odsuną się ode mnie.
Z-Nie za krótka ta sukienka?
J-Nie-warknęłam i wyszłam.
Z-Ej... Poczekaj-  poprosił. Odwróciłam się na pięcie.
J-Co?-Gdy się odwracałam sukienka pięknie się podniosła.
Z-Wow- powiedział.
J-Co?
Z-Może zostań w domu.
J-Nie-powiedziałam i zaczęłam iść w kierunku bramy. w tedy wpadłam w ręce jakiegoś chłopaka.- Sory -powiedziałam i szybko wyplątałam się z jego objęć. Zaraz obok mnie zjawił się Zayn. Zmroził chłopaka wzrokiem i za to spojrzenie oberwał i to porządnie. I się zaczęła bójka.- Zayn nie-pisnęłam gdy chłopak powalił go na ziemię i zaczął bić. Kilku przechodniów szybko zainterweniowało i odciągnęło go od tego chłopaka. Po moich policzkach płynęły łzy. Odwróciłam się na pięcie i poszłam do domu. Przed drzwiami usłyszałam swoje imię. Zignorowałam to. Obok mnie pojawił się Zayn.
Z-Poczekaj.
J-Nie dotykaj mnie.
Z-Proszę.
J-Co ty sobie myślałeś!!-wrzasnęłam na niego.
Z-Przepraszam.
J-Jesteś idiotą-powiedziałam uśmiechając się przez łzy.

czwartek, 13 czerwca 2013

Rozdział 6*

Zeszłam do niego. Siedział w salonie i oglądał telewizje. Usiadłam obok i przełożyłam swoje nogi przez jego się położyłam. Patrzył na mnie zdumiony.-Co?-Spytałam łagodnie
Z-Nic-powiedział.
J-Nie nie. Z tego są dwie strony o co chodzi?
Z-Też bym się tak położył-powiedział odwracając wzrok. Usiadłam moszcząc się na jego kolanach. Patrzył na mnie podejrzanie.
J-Nie odwracaj wzroku.-powiedziałam A on spuścił go na dłonie. Uniosłam jego podbródek zmuszając go do spojrzenia mi w oczy.-I nie spuszczaj wzroku.
Z-Ale przy tobie to nie jest takie proste.
J-Dlaczego?
Z-Bo ty jesteś inna niż one wszystkie.-Powiedział wskazując na fanki za oknem.
J-Możemy pozasłaniać rolety jeśli poczujesz się lepiej.
Z-Możemy.
J-W całym domu?-pokiwał głową.-Ok. -Wcisnęłam guzik i Rolety opadły.
Z-Dziękuję-powiedział i się przysuną chcąc pocałować. Odsunęłam się chcąc zbadać jego reakcje. Jednak tylko się uśmiechną i przytrzymał moją głowę i pocałował.
J-Za..
Z-Ćśśś -powiedział i wpił się w moje usta. Oderwałam się od niego
J-Cholera-powiedziałam
Z-Co się stało?
J-Okna są pouchylane.
Z-To biegnij.
J-Zamknij drzwi na klucz
Z-Dobra-krzykną a ja pobiegłam pozamykać okna za piętrze. Gdy już wykonałam czynność zrobiłam do dano na dole.-Już?-Zapytał
J-Chyba wszystkie okna pozamykałam.
Z-To dobrze-powiedział i pogłośnił telewizor. Ponownie ułożyłam się w poprzedniej pozycji i zerknęłam na niego. Posmutniał. Zerwałam się. Patrzył na mnie zdziwiony.
J-Wstań-poprosiłam. Chłopak podniósł się a ja rozłożyłam kanapę w salonie. -No co?
Z-Nic-powiedział.
J-Kładź się-powiedziałam wskazując na łóżko. On posłusznie wykonał polecenie. Pobiegłam po koc i położyłam się obok niego. Przysuną się do mnie blisko. -Co robisz?
Z-Nie ty jedna boisz się burzy-powiedział. Zaśmiałam się.
J-No proszę.. Ładnie, ładnie.-Gdy to powiedziałam zaczęło padać... Nie to zdecydowanie za mało. Lało się ciurkiem. Wyłączyłam telewizor i westchnęłam. Wstałam i powyłączałam wszystka z gniazdek. Siedział na łóżku i przyglądał mi się. W domu było ciemno bo zabrali prąd. Z pomocą telefonu poszłam po świeczki. W jednym opakowaniu było 50 sztuk o zapachy wanilii. Miałam takie 3 paki.-Chodź tu pomożesz mi pozapalać.-Wyjął zapalniczkę z kieszeni i zaczął zapalać świeczki.
Z-Dlaczego cię ten dupek wywalił z pracy?
J-Bo znalazł kogoś lepszego na to konto.
Z-I nie będziesz tęsknić?
J-Nie wiem sama już.
Z- Szkoda mi ciebie
J-Nie chce litości.
Z- Ale to nie litość. To współczucie.
J-Też nie chce. Jeszcze będzie mnie błagał na kolanach żebym wróciła.
Z-Skąd wiesz
J-Pięć, Cztery, Trzy ,Dwa , Jeden, Zero.-i zaczął dzwonić mi telefon. Na ekranie było napisane  "Dyrektorek"-Haha mówiłam
Z-Bystra jesteś. -powiedział- Nie odbierasz?
J-Jebać go.
Z-Aha miło.
J- No co?
Z- Nic przecież nie mówię
J-No dobrze-burknęłam
Z-Nie fochaj się
J-Nie zamierzam
Z-Cieszę się. Zamierzamy siedzieć przy świeczkach?
J-Wolisz po ciemaku?
Z-Mnie o tam rybka aby blisko ciebie-powiedział i nachylił się i chciał złożyć pocałunek na moich ustach ale odskoczył bo się poparzył o świeczkę.
J-Brawo- wybuchłam śmiechem. Zrobił minkę zbitego pieska.-No ej. Nie rób tak.-Powiedziałam i usiadłam na łóżko bo skończyłam zapalać świeczki. Spojrzał na mnie i rzucił się przygniatając mnie do łóżka. Zaczął zachłannie całować moje usta.
J-Nie-powiedziałam i odsunęłam go od siebie.
Z-Nie chce tego o czym myślisz.-powiedział pragnę tylko twoich ust.-powiedział po czym ponownie zachłannie się w nie wpił.

środa, 12 czerwca 2013

Rozdział 5*

Wyszłam w pośpiesznym tempie ze szpitala. Normalnie mam ochotę coś rozjebać... Nie zakładając kurtki wybiegłam na powietrze. Moja osoba od razu to odczuła. Zatrzymałam się na chwile nie mogąc złapać oddechu. Zaraz obok mnie zjawił się Niall
N-Ej wszystko okey?
J-Nie dotykaj mnie-warknęłam.
N-Może usiądź.
J-Nie dotykaj-wrzasnęłam
N-Okej, ale wszystko ok?
J-Tak. Daj mi spokój
Wyprostowałam się i otarłam czoło.
Mam dosyć. Muszę odreagować. Poszłam do domu zostawiłam rzeczy i przebrałam się w to i zadowolona poszłam do klubu. Siedziałam przy wcześniej zamówionej loży i piłam drinka. Siedziałam tak dość długo ale kiedy alkohol zaczął działać wyszłam na parkiet w zaczęłam tańczyć. Tańczyłam z każdym chłopakiem który podpadł mi pod rękę. W końcu przyszła pora na wolny kawałek zadowolona że mogę usiąść poszłam do swojej loży. Po drodze jeszcze oblałam jakiegoś chłopaka nie chcący i poszłam do stolika. Tam siedział... Eee. Dobre pytanie
Z-Emm sorry nie było wolnego miejsca więc usiadłem na chwile.-Podniosłam wzrok i się na niego spojrzałam jak na idiotę. Pokiwałam głową  i przyszedł kelner z drinkiem. Upiłam dużego łyka. Chłopak mi się cały czas przyglądał. Gdy wypiłam drinka spróbowałam wstać. Ale coś mi nie wyszło.
Z-Może pomogę-powiedział.
J-Dzięki-powiedziałam wdzięczna i nieznajomy podszedł i wziął mnie na ręce i wyszedł tylnymi drzwiami. Przytulona do niego usypiałam.
Z-Gdzie cię zawieść?
J-Tayloor street 5.-wymamrotałam i usnęłam.  Rono przebudziłam się w tym. Musiała minąć chwila zanim się kapnęłam co się stało. Odwróciłam głowę i to o zobaczyłam było takie słodkie. Zayn śpi obok mnie. Cholera co się stało? Chciałam wstać z łóżka i się ubrać w coś przyzwoitego ale choćby minimalny ruch blokowała mi jego ręka spoczywająca na moim brzuchu.
Westchnęłam cicho i zaczęłam bawić się jego palcami. Kiedy zaczęła mnie boleć ręka jeździłam palcem po jego tatuażach na ręce.
Z-Fajnie się bawisz?-zapytał a ja aż podskoczyłam. Odwróciłam wzrok na niego. Opierał głowę na łokciu i przyglądał mi się. Dopiero teraz zauważyłam że leży w samych bokserkach. Jezu... Zdjęłam jego rękę. Tym razem bez problemu i poszłam do łazienki. Założyłam szlafrok i wyszłam.
J-Umyj się jak chcesz-powiedziałam wskazując na łazienkę.
Chłopak wszedł do łazienki a ja zeszłam do kuchni. Wzięłam paczkę papierosów na taras. Zapaliłam jednego. Głęboko się zaciągając powoli odzyskiwałam zdolność myślenia. Przypomniałam sobie co i jak po kolei się działo. Gdy odwróciłam wzrok zobaczyłam jak chłopak opiera się o drzwi.
Z-Wejdź do domu zaraz się rozpada.-powiedział. Nic się nie odezwałam tylko zabrałam krzesło i weszłam do salonu. Zdążył tylko zamknąć drzwi i zaczęło się błyskać i grzmieć. Oho... -Zostać z tobą?-zapytał z troską widząc moją minę
J-Nie chcę cię zatrzymywać. A po za tym nawet nie wiem jak się nazywasz..
Z-A tak. Zayn Malik-powiedział-A ty?
J-Chyba powinieneś wiedzieć.
Z-Nie zwróciłem uwagi za plakietkę.
J-Jessica Grey-powiedziałam i poszłam do kuchni gdzie stał już kubek z kawą.
Z-To twoja-powiedział.
J-Okej-powiedziałam zdezorientowana
Z-Nie wiedziałem. Tak przypuszczałem.
J-Aha.
Z-Mogę ci mówić Jess?
J-A czemu nie?
Z-Nie wiem po to się pytam
J-możesz. Więc postanowiłeś zostać?
Z-I tak w domu nie miałbym nic do roboty.
J-Jak chcesz.-powiedziałam i poszłam się ubrać.

sobota, 8 czerwca 2013

Rozdzaił 4*

N-Znowu boli.-powiedział.
Odsłoniłam mu brzuch. Tam wszystko w porządku.
J-Poczekaj aż ból ustanie.
N-Przestaje.
J-Prześpij się-powiedziałam jutro do Ciebie zajrze.
N-okej.
Wyszłam z jego sali i poszłam do kantorka. Tam siedziałam całą noc.
Około 9.00 poszłam do niego zobaczyć.
N-Hej
J-Hej
N-Znów badania?
J-Nie kontrola
N-Nic mnie nie bolało.
J- Uczulony jesteś na komary czy coś?
N-No nie.
J-Okej.-powiedziałam Podeszłam i zasłoniłam rolety od sali gdzie stali chłopaki.-Zdejmij koszule.
N-Uuu.
J-Nie podniecaj się bo to  badanie.
Założyłam rękawiczki. Podeszłam do niego i zaczęłam wodzić ręką w celu wybadania jakichś objawów.
N- Dlaczego to robisz?
J-Bo to mój zawód.
N-Ale dlaczego?
J-Co dlaczego?
N-Wybrałaś mnie?
J-Bo chyba prosiłeś żebym To była ja.
N-No tak. Dlaczego zdjęłaś drugą ręke.
J-Jest na biodrze. Nie czujesz jej?
N-Nie.
J-Cholera. To nie ugryzienie.
N-Co?
J-Masz uczulenie na coś. Albo alergie?
N-No mam na pyłki.
J-A masz leki?
N-Nie skończyły mi się dzisiaj.
J-To co się nic nie odzywasz?
N-Nie przyszło mi do głowy że to to..
J-Ubierz się.-powiedziałam.
N-Nie.
J-Już.
N-Nie. Podobało mi się to badanie.
J-Super.
N-No co?
J-Ubierz się.
N-Fajne było w jaki sposób mnie dotykałaś.
J-Wychodzisz-powiedziałam.
N-Ale jak to?
J-No wypisuję cię do domu. Tylko leki wykup.
N-Ale...
J-No już.-powiedziałam.
N-Dobra już dobra
J-Jak chcesz mogę przyjść na kontrole jutro.
N-Okej-powiedział z iskierkami w oczach.
Na sale zajrzał Dyrektor.
D-Moge cię na chwilke?
J-Pewnie-powiedziałam i wyszłam z sali.
D-Wylatujesz.
J-Ale jak to?
D-Znalazłem kogoś lepszego na twoje miejsce.
J-Super-warknęłam. Zdjęłam fartuch i rzuciłam mu go w twarz. Całej tej sytuacji przyglądali się chłopcy.

środa, 5 czerwca 2013

Rozdział 3*

Wróciłam do gabinetu gdzie leżał Niall. Zaczęłam grzebać po szafkach.
N-Czego szukasz?
J-Niczego-powiedziałam
N-Może pomoge-Spytał. Podniosłam wzrok i zmroziłam go-Albo polerze.
J-Dobry wybór
N-Co mu się stało?
J- Jego uzależnienie doprowadziło do śmierci.
N-Ale od czego był uzależniony?
J-Nie mogę powiedzieć
N-To mój przyjaciel.
Niall zbladł
J-Dobre się czujesz?
N-Nie
J-Co się dzieje?
N-Boli.
J-Co boli?
N-Głowa.
J-Podwiń rękaw.
Podeszłam do niego. Usiadłam na skraju. Zmierzyłam mu ciśnienie. W normie.
J-Zdarzało ci się to wcześniej?
N-Nie.
J-Chodź zrobie ci tomografie komputerową.
N-Będzie bolało?
J-Nie
N-Dobrze.
Zaprowadziłam go na sale. położył się.
J-Rozluźnij się.
N-okey-powiedział zrobiłam tą tomografie i wyszło wszystko okey.
J-Denerwowałeś się czymś?
N-Tylko Markiem.
J-Dobra. Możesz wstać.
N-Wstał i usiadł.
J-Zatrzymam cię na kilka dni.
N-Ale tu będziesz Lekarzem prowadzącym?
J-Tak
N-Dobrze.
J-To wy zadzwoniliście po karetke na lodowisku?
N-No tak
J-Dzięki.
N-Jak twoja kostka.
J-O mnie się nie martw ja sobie rade dam to o ciebie się martwię.
N-Nie musisz...
J-Musze.
N-Dziękuje.
J-Chodź zaprowadzę cię na sale
Poszłam z nim na sale i po podłączałam welflony. Skrzywił się trochę.
Zaraz na sale weszli chłopaki.
Li-Co z nim?
J-Zostaje na badania.
Li-Dlaczego?
J-Bo mam taki kaprys
Li-Dobra a jakie badania?
J-Nie wiem jeszcze.-Powiedziałam i odwróciłam się do nich.- Idźcie do domu. Będę was informować na bieżąco. Jesteście przemarznięci.
H-Ale na pewno
J-Tak. Na pewno...-Powiedziałam i oni wyszli.

środa, 29 maja 2013

Rzdział 2*

H-Tak insulinę.
J-Ma ją przy sobie?
H-Chyba w kurtce.
J-Goń po nią.-Ten szybko poleciał po nią. Po kilku sekundach podał mi strzykawke. Ja zwinnie ją wbiłam w brzuch i Czekałam aż zacznie działać. Po 3 minutach przestał drgać a ja odetchnęłam z ulgą. Otworzył oczy ale nie zdjęłam ręki z jego twarzy gdyby atak miał się powtórzyć.- Uwolnijcie mu ręce. Wiesz co się stało?
M-Nie.
J-Wiesz gdzie jesteś?
M-Na lodowisku.
J-Z kim?
M-Z Harrym Louisem Zaynem i Niallem i Liamem
J-Zgadza się?-spytałam się ich a oni tylko skinęli głowami.-Jak się nazywasz?
M-Mark Sander.
J-Ile masz lat?
M-19
J-Gdzie mieszkasz?
M-A co na randke chcesz się umówić?
J-Z tobą?!! chyba śnisz sprawdzam twoją pamięć czy nie uderzyłeś się za mocną w głowe
M-Zimne
Przekręciłam jego głowe tak że nie dotyka policzkiem lodu. Wciąż trzymałam jego głowe w mocnym uścisku. Spojrzał na mnie i zaczął mi się przyglądać. Na lodowisko wbiegli senitariusze
K-Co jest?-Zapytał gdy zgarną mnie na bok.
J-Dostał drgawek. Około 3 minut trwały Dostał insulinę i mu przeszło.
K-Pytałaś się jak się nazywa?
J-Tak .Mark Sander 19 lat nie powiedział gdzie mieszka nie zdążył odpowiedzieć.
K-Dobra robota mała.
Opuścił mnie i pobiegł do karetki a ja poszłam się dalej przebierać. Podszedł do mnie jakiś chłopak.
H-Emm przepraszam...
J-Tak?
H-Czy on przeżyje?
J-Nie wiem jade właśnie do szpitala.
H-Zabierzesz nas? To nasz przyjaciel.
J-Szybko-powiedziałam i zaczęłam się pakować. 10 minut później byłam już na miejscu. Od razu pobiegła na oddział i założyłam uniform i wyszłam już jako doktor Jesica Grey. Poszła dowiedzieć się co i jak. Jak już miałam informacje na jego temat okazało się że jestem jego lekarzem prowadzącym.-Cholera-powiedziałam do siebie. Poszłam do jego sali. Wchodząc zauważyłam objawy te same co wcześniej. Na sale wbiegli pomocnicy i od razu podałam mu zastrzyk. Jego ciało zaczęło się dziwnie przebarwiać.-Cholera.-wrzasnęłam i na sale wszedł akurat przechodzący lekarz.
L-No to mamy zgon.-powiedział.
J-Co?-Z wrażenia aż siadłam Z jego monitora zaczął lecieć pojedynczy ogłuszający dźwięk. Ze łzami w oczach wyszłam z sali i zaczepił mnie ten chłopak z lodowiska. Po mojej minie wywnioskował że nie żyje. Mocno mnie przytulił.-Przepraszam- wyszeptałam
H-To nie twoja wina.
J-Mogłam zrobić coś jeszcze ale nie zdążyłam. Gdybym pojechała z nimi żyłby.
H-To ni twoja wina-powiedział.
J-Musze iść do pracy.-powiedziałam.
H-O której kończysz.
J-O 10.30
H-Przyjedziemy po ciebie.
J-Nie dziękuje.- Za tym chłopakiem zemdlał ten słodki blondynek. Od razu zainterweniowałam.- Podaj tę torbę.-Chłopak podsuną ją pod nogi. Po kilku sekundach odzyskał przytomność. Zaprowadziłam go do gabinetu. Położyłam go na leżaczku i powoli odzyskiwał kolory.
N-Dziękuje.-powiedział.- Jesteś dobrą kobietą
J-Dziękuje.
N-Za co?
J-Za komplement-powiedziałam a on się zarumienił.
N-Nie ma za co -wybąkał.
J-Jak się czujesz?
N-Dlaczego on umarł?-spytał smutno
J-Nie wiesz czy on przebywał w jakimś złym towarzystwie?
N-Tak... Eee po ostatniej imprezie... Zaczął coś brać.
J-Cholera-powiedziałam i wstałam-zaczekaj tu. Pobiegłam do Hausa.
Hu-Co jest?
J-Ten chłopak co zmarł...Miał przebarwienia po facie.
Hu-I co z tym
J-To nie powinno go zabić.
Hu-Dobre mała. Co to może być... -zamyślił się.
J-Limfotynina -powiedziałam.
Hu-Tak ale czemu drgawki.
J-Wywołało to ten Narkotyk .Był uzależniony. I to spowodowało drgawki.
Hu-Dobre. Masz u mnie plusa.
J-Dzięki.

poniedziałek, 27 maja 2013

Rozdział 1* NOWE OPOWIADANIE

Wchodziłam właśnie na lodowisko. Od lat jeżdżę na łyżwach. Uwielbiam to robić. Miałam właśnie zacząć próbe z instruktorem. Wjechałam na środek i zaraz do mnie podjechał chłopak w moim wieku nie starszy. Właściwie wjechało ich pięciu. Zaraz jeden z nich pojdechał do mnie. Objechał mnie dookoła i obleciał wzrokiem. To nie było miłe z jego strony. Zaraz na środek wyjechał Mój trener.
E-Co oni tu robią?
J-Mnie się pytasz?
E-No tak..
J-Nie wiem.
E-No dobra to na początek może...-zaciął się jak zobaczył co oni wyczyniają. Jeździli sobie gdzie chcieli.-Może... Hmm Piruet na lodzie.
J-Okey.-Odjechałam kawałek i ignorując ich jak się da zrobiłam piruet.
E-Świetnie Tylko może spróbuj na ząbkach bardziej schodząc na palce.
J-wole nie bo sobie kostkę skręcę.
E-No dalej nie marudź tylko rób.
Ja pierdole. Wyluzuj koleś. Coś nerwowy dzisiaj jesteś. Odjechałam kawałek i tak jak mi powiedział zrobiłam. Przy następnym już jednak upadłam na lód i dzięki temu skręciłam kostkę. Zaraz podjechał Eliot.
E-Nic ci nie jest?
J-Nie kurwa nic mi nie jest-wrzasnęłam na niego
E-To wstawaj i do roboty.
J-Zostaw mnie. Mam cie dosyć.
E-Wstawaj.-wrzasną
J-Spieprzaj.-Powiedziałam i wstałam z Lodu. Chcąc pojechać do bandy złapał mnie za łokieć powodując moce wygięcie się kostki. Aż mi strzeliłą.
E-Chcesz wygrać te zawody czy nie?
J-Nie. Nie mam zamiaru robić to co mi każesz.
E-Czyżby?
Popchną mnie tak że się przewróciłam.  Nie byłam w stanie wstać.
Gdy zszedł z lodowiska i znikną w przebieralni zakryłam twarz dłońmi.
J-Pieprzony frajer- mruknęłam pod nosem a za sobą usłyszałam stłumiony śmiech.
A-Ciocia!!!-pisnęła.
J-O nie-mruknęłam pod nosem.
A- Hejka...
J-Hej...
A-Idziemy???
J-Nie nigdzie nie idę.
A-co się stało?
J-Nie mogę. Musze jeszcze poćwiczyć.
A-A przyjdziesz później?
J-Jak się będę dobrze czuła to tak
Mała wybiegła. Jak ja jej nie znosze. Uhh Normalnie lać i patrzeć czy żyje.
Zaraz podjechał do mnie jakiś chłopak z Białym krzyżykiem na ramieniu co oznaczało pomoc medyczną.
K-Dzień dobrzy jestem Kris. Wszystko w porządku? Zapytał a ja spojrzałam na niego wzrokiem " to nie twój interes koleś"
J-Nic mi nie jest.
K-Nie powiedziałbym. Kostka panią nie boli?
J-A co cię to obchodzi?
K-Bo mnie tu wezwano.
J-Kurwa mać jaka ciota. Zabije go..
K-spokojnie. Może pani poruszyć kostką?
J-Nie wiem nie mogę bo mam łyżwe.
K-Może podjedźmy do bandy będę mógł usztywnić kostke...
J-Nie. Nic mi nie jest.
Zmusiłam się do wstania i z bólem wypisanym na twarzy pojechałam do bandy i zaszłam siadając na pierwszej ławeczce jaką miałam pod ręką.
K-Może jednak zobaczę.
J-Nie, nie dotykaj mnie.
K-Ja chce tylko pomóc.
J-Nie, nic mi nie jest.
K-Boli?-spytał łapiąc moją kostke. Skrzywiłam się-Tak też myślałem. Ma pani wybitą ze stawu kość.-Do bandy podjechał jakiś chłopak. Zaczął mi się przyglądać.
J-Kurwa kris puśc mnie sama umiem o siebie zadbać.
K-Gabi?? No tak już cię poznaje. To ty byłaś w zastępstwie  za Perrie.
J- No wow ale orientacja-powiedziałam.
K-Nic się nie zmieniłaś.-powiedział.
J-A tu za to tak
K-Poważnie bardzo się zmieniłaś...
J-Ale już skończyłam z tym Wróciłam do szpitala.
K-Serio?
J-Tak
K-Może będziemy się częściej widywać.
J-Może-powiedziałam a on wyszdeł.-Uff-powiedziała pod nosem. Zdążyłam zmienić buty. i zobaczyłam rosnącą panikę między chłopakami. Podbiegłam zobaczyć co się stało. Tam jeden dostał jakichś drgawek. Szybko podbiegłam.-Ty- Wskazałam na jednego z nic- dzwonisz po pogotowie.- Podeszłam do niego i unieruchomiłam głowe.-Bierze jakieś leki?

piątek, 24 maja 2013

Serdecznie zapraszam do obejrzenia tego zwiastunu ponieważ jest on wstępem do nowego opowiadania.

 

 
 
         Pozdrawiam Gabrynka:*

niedziela, 12 maja 2013

* 20 OSTATNI

Gdy już nawet nie miałam siły płakać usnęłam przytulona do niego. W nocy obudziłam się gdy jakiś cień przebiegł mi przed oczami. Usiadłam i nic nie było oprócz cieni światła na suficie podczas przejeżdżającego samochodu. Wstałam po cichu i poszłam do łazienki. Zaczęłam się zastanawiać gdzie jest Niall. Wróciłam do łóżka i ponownie odpłynęłam. Około godziny 9 Ktoś zaczął mnie budzić. Niechętnie otworzyłam oczy.
H-Pobudka śpiochu.
G-Idź mi stąd.
H-Wstawaj.
G-Dlaczego? Pali się czy co?
H-Nie mam niespodziankę.
G-Spierdzielaj.
H-No już wstawaj bo cie na rękach wyniosę.
G-No już dobra dobra. Wstaje. Możesz mnie na chwile zostawić chciałabym się ubrać.
H-Dobra masz 10 minut.
Wyszedł łaskawie a ja zaspana poszłam się ubrać mój wybór padł na to. Zła na niego wyszłam z pokoju a tak wszyscy czekali.
W-NIESPODZIANKA!!!!!
O Matko w moich oczach pojawiły się łzy szczęścia. Wszyscy tam byli mama noo dosłownie wszyscy.
M-Córeczko... Wszystkiego najlepszego.
G-Mamo.-przytuliłam się do niej. Ona odsunęła się ode mnie i zaczęła wycierać nos jak to tylko mamy potrafią-MAMO-upominam ją.
M-No już już.
Wszyscy składali mi życzenia urodzinowe. Zdziwiło mnie to że nie ma Nialla. No cóż. Trochę mnie to zasmuciło...
T-Wiesz mamy dla ciebie jeszcze jeden prezent.
G-Co?
T-Chodź.
Wyprowadziła mnie do ogrodu gdzie czekał już Niall. Ukląkł przede mną
N-Kocham cię najmocniej na świecie. Uczyń mi ten zaszczyt i zostań moją żoną.
G-Dobrze-padłam przed nim i pocałowałam go namiętnie a w okół nas rozległy się krzyki i piski.

                            *Kilka miesięcy póżniej*
Właśnie siedze z Niallem. Zastanawiam się jak powiem mu o ciąży.
Siedziałam zamyślana. Z tej odchłani wyrwał mnie jego głos.
N-Powiesz mi co się stało?
G-Jestem w ciąży.
Nieruchomieje, a z jego twarzy bardzo powoli odpływa cała krew.
N-Co takiego? – szepcze pobladły.
G-Jestem w ciąży.
Patrzy na mnie nierozumiejącym wzrokiem.
N-Ale jak?
G-Jak: Jak? No normalnie.
N-O boże.
G-Coś ci się nie podoba?
N-Będę tatą?
G-Nie dziadkiem wiesz?
N-Jezu... Czemu mi nie powiedziałaś od razu?
G-Sama się dzisiaj dowiedziałam.
N-Aha. Ale fajnie będę tatą.
Przysuną się do mnie i pocałował.
N-Kocham cię
G-Wiem.
 

 

sobota, 11 maja 2013

*19

Odwróciłam się na pięcie i chcą nie zwracać na niego uwagi zaczęłam iść do okoła stawu. Zupełnie go ignorując.
N-Gabrysia.
Nie żadnej reakcji choć tak bardzo chciałam żucić mi się w ramiona powstrzymywałam się z całych sił.
N-Gabrysia stój-powiedział stanowczo.
Nie mogłam się powstrzymać odwróciłam się do niego i rzuciłam w ranioma. On zaskoczony moją reakcją  mocno mnie obją
N-Dlaczego?
G-Nia mam siły
N-Dlaczego mi nie powiedziaaś?
G-Bo nie
N- Ale czemu? Bałaś się?
G-Nie o to chodzi
N-to o co?
G-Nie ważne. Chodź do domu.
N-To chodź.
G-Przepraszam.
N-W porządku.
Poszłam z nim do domu. W drzwiach czekała Tay.
T-gdzie byłaś?
G-Nigdzie. Musiałam coś załatwić.
T-Nic ci nie jest?
G-Nie jest okey.
T-Nie powiedziałabym.
G-Dlaczego.
T-Wiem co się stało po występie
G-No pięknie-mruknęłam pod nosem
T-Co on sobie myślał.
G-Nie wiem.
T-Chcesz coś zjeść?
G-Nie dziękuje pójde się położyć.
T-No dobra jak coś będzie ci trzeba to krzycz.
G-Dobra
Poczłapałam do siebie do pokoju. Weszłam do łazienki. Weszłam pod prysznic i weszłam pod strumień gorącej wody. Dobrze mi to zrobiło.
Zaraz po wyjśiu Ubrałam się w to i poszłam do kuchni gdzi zastałam kłócących się Taylor i Harrego. Hmm Ciekawe o co poszło?
Nie weim.
G-Sorka nie chce przeszkadzać wezme co chce i ide sobie
T-Nie przeszkadzasz.
H-Coś ci podać?
G-Nie dzięki poradzę sobie.
H-Na pewno?
G-Tak. Gdzie Niall?
T-Siedzi u siebie a co?
G-Nic tak się pytam.
H-Nie Taylor nie.
T-Co nie?
H-Nie próbuj
T-Ale czego?
T-Wiesz czego.
G-Czego?
T-Pewnie tego że mam mu przyłożeć-wysyczała mu w twarz.
G-Ojoj coś ty jej zrobił.
H-Nic nie ważne.
T-Nie wcale.
G-To ja już ide.
Powiedziałam i stanęłam na progu pokoju Nialla. Chłopak podniósł wzrok i przyglądał mi się. Po czym wstał i podszedł do mnie przytulił mocno i Odszeł.
G-Gdzie idziesz?
N-Nie wiem
G-Gdzie?
N-Nie wiem gdzie na razie ide
G-Nie zostawiaj mnie.
N-Och jej. Nie zostawię. Ide się przejść.Pocałował mnie i poszedł.

 
 

Ze łzami patrzyłam jak odchodzi. Gdy wyszedł pobiegłam do siebie do pokoju. Zamknęłam drzwi i Zsunęłam się po nich wybuchając głośnym płaczem. Po 10 minutach Niall wszedł do pokoju. Gdy zobaczył mój stan podszedł do nie i pozwolił szlochać w swoją koszulę.

czwartek, 9 maja 2013

*18

   Ze specjalną detykacją dla Misi i JJ :* Żeby były
                    silne

    Pozdrawiam Gabrynka

W domu wbiegłam do swojego pokoju. Zaraz za mną JJ.
G-Nie mam siły-powiedziałam.
J-Spokojnie usiądź.
G-Nie wiem co robić.
J-Damy rade musisz być silna.
G-Nie wiem już...
Zaraz do pokoju weszeł Harry
H-Jezu dziewczyno co się stało?
G-Nic.
H-Chcesz coś?
G-Nie
Nie martw się. Tylko się nie martw. Jezu nie mogę.
J-Chodź idziemy na pociesznie.
G-Gdzie znowu mnie ciągniesz?
J-Po lody-zaczęła skakać po pokoju jak debil.
G-Dobra to chodź
Wyszłyśmy z domu i poszłyśmy do Milk Shake city.
Zamówiłyśmy podwójne lody.
J-I jak?
G-Tak samo.
J-Oj no nie smutaj.
G- no ale jak jak on wie o tym.
J-I co?
G-Nic
J-Jak zareagował.
G-Wkurwił się
J-Bardzo?
G-Tak J - Ale jak bardzo.
19:57
G - No bardzo
J - Tak bardzo bardzo
G - No tak bardzo ale to bardzo
J - A to debil i się nie martw - powiedziała spokojnie i posłała mu śmiech
G - Ale jak mam się nie martwić
J - O wiem.
G - Co znowu
J - Popuszczamy kaczki w parku na stawie to cię odpreży
G - Głupia jesteś
J - No wiem - powiedziała nieskromnie i zaczęła pochłaniać szybciej lody - No pospiesz się - rzuciła w moją stronę
G - Już już - odpowiedziałam. Szybko zjadłyśmy lody i po uregulowaniu rachunku poszłyśmy nad ten durny staw. Tam JJ zaczęłam zbierać kamienie - jeszcze cegły brakuje, albo pustaka - powiedziałam kręcąc głową
J -Po co ci pustak tam masz jednego - powiedziała i wskazał ręką na jakąś dziewczynę
G - Człowieku nie o to mi chodziło
J-Haha no wiem-zaśmiała się ale nagl spoważniała-Gabi nie odwracaj się.
G-Czemu?
J-Bo cie proszę.
Ale ja i tak swoje i się odwróciłam i zobaczyłam Nialla zmierzającego w moim kierunku.
G-Cholera-powiedziałam pod nosem.
J-Co?
G-Gucio.
J-Ten z Pszczółki Mai?
G-Nie kuźwa z kosmosu


Z pomocą JJ dotarłam do końca rozdziału. Ogłaszam też że jeśli tu nie będzie 3 komentarzy zawiesze bloga do odwołania Pozdrawiam :*

poniedziałek, 29 kwietnia 2013

*17

Rano obusziłam sie nie obok innego jak Nialla. Przytuliłam sie obok do niego i zaczęłam szlochać. Ten zaś obią mnie ramieniem.
N-Nie płacz
G-Ale...
N-Ćśśś
G-Dlaczego tu przyszedłeś?
N-Bo cie kocham i sie bardzo martwie o ciebie
G-Ale
N-Skarbie nie ma żadnego ale...
G-Niall ty nic nie rozumiesz.
N-Nie musze.. Chodźmy już do domu.
G-No dobra. Daj mi 10 minut to sie ogranę..
N-Dobrze.
Szybko poszłam sie umyć i związałam włosy w kocyka. Gdy właśnie zakładałam bluzke Niall wszedł do łazienki. Podszedł do mnie i położył mi ręce na brzuchu.
N-Może sie postaramy o Horanka??
G-Może w przyszłości..-mówie nie chcąc myśleć o tym co sie stało w garderobie po występie.
N-No powiedz mi co sie gryzie. Doprowadzasz mni tym już do szaleństwa.
G-Straciłam dziecko
N-Że co??
G-To co słyszysz
N-Ale jak? Kiedy? Nie moje prawda?!!
G- po koncercie.
N-Jak?
Nic nie chce więcej mówić. Nie chce żeby wiedział coś jeszcze.
N-Gabi słonko powiedz mi.
G-Co mam ci powiedzieć?
N- Jak?
G-Jakiś grybas popchną mnie i sie przewróciłam
N-Czy to było moje dziecko?
G-Niall....Prosze cie
N-Moje czy nie moje?!!
G-Nie nie twoje. Byłam w 3 miesiącu. Zadowolony??
N-Nie.. Czyje to dziecko? Tego co cie pobił?
Spóściłam wzrok." A co cie to kuźwa obchodzi" drze sie moja podświadomość na niego.
N-Gabrysia.
Weź sie opanuj facet... wyluzuj....
N-Mów mi to do cholery.
Powiedział a ja ze Łzami w oczach wybiegłam z pokoju Zatrzaskując drzwi. W recepcji sie szybko wymeldowałam i pobiegłam do domu.



sobota, 27 kwietnia 2013

*16

Położyłam sie i usnęłam. W nocy miałam strszne koszmary. Poderwałm sie zdyszana. Niall przekręcił sie niespokojnie. Poglaskałam go po policzku. Postanowiłam że wyprowadze sie i nie będe stwarzać kłopotów. Spakowałam sie i po cichu poszłam do łazinki założyłam na siebie to. Ze łzami w oczach spojrzałam na Nialla który właśnie otworzył oczy. Rzuciłam spakowaną torbe na ziemie. Gdy sie podniusł puściłam sie biegiem do wyjścia. Na szczęści mnie nie dogonił. Pobiegłam na drógi koniec Londynu. Jednak wpadlam na jkiś pieprzony "Gang" Jak oni to gówno nazywają.
T1-Hej paniusiu.
Ale sobie wymyśliłam scenke..Odwracam się i jak najmilej uśmiechem do nich. Chłopak widząc moją twarz także sie uśmiecha.
G-Tak chłopcze? Wołałeś mnie? Zabłodziłeś? Chętnie pomoge. co się stało?-pytam z udawaną słodyczą.Typ1 Nie mógł sie opanować i uległ.
T1-Nie przepraszam musiałem Panią z kimś pomylić.
Zaraz zaraz ja go znam. On był razem z Łukaszem. Gdy się zorientwoałam kim jest jednym susem dopadł mnie.
G-I kurwa mać masz przejebane.
Uderzyłam go z całej siły w twarz i później w krocze. Elegancko poległ na zimię. Reszta popatrzyła na mnie i zwiała.
T1-Jeszcze sie policzymy.
G-Tak w twoich snach.
Zaczą dzwonić mi telefon. Wyjęłam z kieszeni telefon i zobaczyłam "Niall"
i odebrałam
G-Halo?
N-Gdzie ty sie kurwa podziewasz?
G-Zastanów sie z kim rozmawiasz.
N-Nie rozłączaj sie!-grozi mi
G-Czy ty mi grozisz?
N-Nie poprostu cie prosze
G-A mnie to gówno obchodzi.
N-Gdzie jesteś?
G-Daleko z tąd.
N-Gdzie?-pyta ostrzej.
G-Niall nie zachowuj sie jak pieprzony ojciec. Ja nie mam 5 lat.
N-Wrócisz?
G-Nie wiem.
N-Prosze cie.
G-Niall...
N-Gabrysia nie zostawiaj mnie.
G-Niall nie moge tak już dłużej.
N-Jak nie możesz?
G-Nie moge i już
N-Gdzie jesteś?
G-Nigdzie.
N-Mów.
G-Nie-powiedziałam i rozłączyłam sie. Załamana poszłam do jakiegoś hotelu i sie zameldowalam. Tam dali mi pokój a ja poszłam do niego i usnęłam. Rano obudziłam sie obok nie kogo innego jak....

piątek, 26 kwietnia 2013

*15

Zaraz zapukał Niall.
N-Gabi ?
G-Co?
N-Co ty tam robisz?
G-A co?
N-Bo chce wejść.
G-Po co?
N-Tak o
G-Wypchaj sie
N-Co?
G-Gucio. Zaraz wyjde pogadamy.
N-Dobra
Niall otrzedł od drzwi. Jewel zaczęła mi splatać włosy w warkocza.
J-No gotowe.
G-Dzięki.
J-Luzik.Dobra ide do siebie
G-Jak chcesz.
J-to ide.
Powiedziała i wyzła do siebie. Założyłam na siebie to i wyszłam z łazienki. Tam siedział już Niall. Patrzył na mnie dziwnym wzrokiem.
G-Co?
N-Nic
G-O czym chciałeś pogadać?
N-Nie chciałem pogadać tylko popatrzeć na ciebie.
G-To masz pecha.
N-Właśnie wiem.
G-Niall co sie dzieje?
N-Nic.
G-Niall!
N-Ale co mam ci powiedzieć? Że jestem w tobie zakochamu po uczy?
G-Że kuźwa niby co?
N-Właśnie bałem sie że tak zareagujesz
G-Dlaczego ma nie powiedziałeś wcześniej tego?
N-Bo sie bałem.
G-Czego?
N-Ciebie.
G-Dlaczego?
N-Bo widziałem jak przyłożyłaś... no wiesz komu.
G-Ale ty a on to są dwie różne bajki.
N-Ale.
G-Niall posłuchaj.. Nie skrzywdziałbym ciebie nawet jeśli sobie załużysz. Nie wiesz do on mi robił. Nawet sobie nie wyobrażasz. Nie mam zamiaru cie skrzywdzić.
N-Ale..
G-Niall prosze cie..
N-O co mnie prosisz?
G-Przestań już drążyć ten temat.
N-Przepraszam..
G-Już? Ulżyło ci?
N-Powiedzmy.
Uśmiechną sie do mnie i przytuił:)

wtorek, 23 kwietnia 2013

**14**

Podszedł do mnie i przytulił sie do mnie.
N-Nie rub tak wiecej
G-Ale jak..
W jego oczach pojawiły się łzy.
G-Przestań płakać
N-Przestań znikać.
Uśmiechnęłam i przytuliłam go do siebie mocno. Boże chyba jestem w nim zakochana
G-Dobrze. Będe cie informować jak będe gdieś jechać gdzie i na ile
N-Mam taką nadzieje.
G-Coś jeszcze?
N-Nie
G-To wyjdź
N-Musze?
G-Tak
N-Ale
G-Już.
Wyszedł Niall po kilku minutach weszła Jewel
G-Kurwa czy wy mi dacie chywle spokoju?
J-Jak si czujesz?
G-Dobrze a co?
J-Tak sie pytam.
G-Jewel jest okey.
J-Nic ci nie bol?
G-Boli.
J-co?
G-kostka
J-pokaż
G-nie
J-Pokaż
G-Nie bo zaraz zaczniesz mi tu cudować
J-Nie pierdziel tylko pokaż
G-Jesteś chroa wiesz?
J-Też cie kocham.
G-No wiem.
J-To pokaż
G-Jesteś upatra jak osioł.
J-Osioł??
G-Tak osiol
J-Osioł?
G-Tak
Jewel wstała i popchnęła mnie do wanny
J-No widzisz jak chcesz to potrafisz pokzać.
G-Głupek-powiediałam pod nosem tak żeby nie słyszała.
J-Swinia.
G-No chyba ty.. Juz zadowolona? to wyjazd.
J-No dobra już dobra nie bulwersuj sie.
G-Wyjazd-wrzasnęłam.
Ale ona jak to ona ma w zwyczaju rozsiadła sie na desce i siedziała zadowolona i patzryła co ja robie.

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

*13

J-Gabi ale prosze cie daj znać jak cos sie będzie działa.
G-Dobrze.
Wyjechałyśmy z domu. Na miejscu byłyśmy już po kilku minutach.
J-To co idziemy?
G-Jasne.
Wyszłyśny na scene. Zadowolone zaczęłyśmy śpiewać piosenki po zejściu ze sceny Jakiś facet na nie wpadł i przewrócił mnie. Odrazu poczułam silny ucisk w dolnej partii brzucha. Skuliłam sie
J-Gabi!! Gabrysia!!
G-Nic mi kurwa nie jest-warknęłam
J- Grey dzwoń po karetke.
G-Nie nic mi nie jest boli mnie kostka i brzuch ale przygniutł mnie.
J-Jedziemy do szpitala na badania.
G-Ja pierdole Jwel ogarnij sie.
J-Nie to ty sie ogarnij..
G-Jewel
J-Ja chce sie upewnić.
G-Jak chcesz.
Poszłyśmy do garderoby.. Poczułam jakiś płyn.
G-Co jest kurde..
J-Co?
G-Chuba okres mam
J-ale jak?
G-No  tak czuje jak mi krew leci..
J-Chcesz podpaske?
G-No daj.
Wzięłam jakieś getry i poszłam sie przebrać. Założylam czystą bielzne i wyszłam.
J-Jak sie czyjesz?
G-Patrz.
Pokazałam jej takie malusie i żółtawe jajeczko.
J-Fuu co to?
G-Twoje dziecko..
J-Co??
G-Ja tam sie ciesze. Ale mnie brzuch napieprza i kostka.
J-Napewno wszystko w porządku?
G-Tak możemy już jechać do domu?
J-Tak chodźmy.
Wsiadłyśmy w samochód i pojechałyśmy. Odrazu poszłam do siebie do pokoju i przebrzałam sie w moje ciuchy. Poszła do łazienki spięłam włosy w koczka i ochlapałam twarz zimną wodą.Zaraz przyszedł Niall.
N-Hej
G-Hej
N-Jak tam? Nie wyglągadz najlepiej.
G-Dobrze. ale nie czuje sie najlepiej.
N-Co sie dzieje?
G-Brzuch mnie boli.
N-Czemu
G-Okres mam
N-Aha.
G-Co?
N-Nic
G-Niall.
N-No co?
G-Niall
N-Martwiłem sie o ciebie...
Podszedł do mnie i...

wtorek, 16 kwietnia 2013

*12

N-ale serio bardzo mi sie podobasz.
G-Tak?
N-Tak.
Poszłam sie ogarnąć. Zaczęłam pokować rzeczy w torbe.
N-Co robisz?
G-Ide po bułki i Zrobie im śniadanie.
N-aha.
Poszłam po bułki i coś żeby na nie położyć. Gdy wróciłam po cichu poszłam do kuchni i zrobiłam wszystkim śniadanie. Po 10 wszyscy sie rozeszli na swoje kąty a my z Jewel zaczęłysmy sie pakować. Miałyśmy wyjechać na koncert. Aha bym zapomniała Jest drobny szcegłó o którym Jewel Nic nie wie. Jestem w ciąży..Z toku myśli wyrwał mnie głos
J-Gotowa?
G-Tak.
Weszła do pokoju zaniepokojona. Byłam blada.
J-Gabi co jest?
G-Och Jewel...
J-Gabi co sie dzieje.
G-Jewel jestem w ciąży.
J-Co? Jak? Z kim?
G-Z Łukaszem.
J-Ale kiedy?
G-Przed jego odlotem.
J-Napewno chcesz jechać?
G-Tak.
J-Ale odazu mnie informuj co sie dzieje
G-Dobrze. Ale ja go nie chce.
J-Dasz rade.
G-Nie o koncert mi chodzi.
J-Aaaa. Nie martw sie pomoge ci.
G-Jedziemy?
J-Tak.

niedziela, 14 kwietnia 2013

*11

W nocy obudziłam sie głośno dusząc..Usiadłam przestraszona na łóżku i zaczęłam sie rozglądać... Wstałam z łóżka i pocichu poszłam przejść przez dom żeby sie upewnić.. Moje przeczucia były dobre.. W domu był ktoś. Wzięłam głęboki oddech. Jednak sprawiłam że on to usłyszał.. Wyłonił sie z cienia.. To był tylko Louis..Obsunęłam sie na podłoge.
Lou-Ejj-podbiegł do mnie.
G-Spadaj.
Lou- Co jest?
G-Straszysz ludzi.
Lou-Przepraszam nie chciałem cie przestraszyć. Chodź
Zaprowadził mnie do pokoju..Położył sie na brzegu. Przytuliłam sie do niego. Nawet nie zauwarzyłam kiedy usnęłam. Rano obudziłam sie sama. Wstałam i poszłam sie umyć. Była 5.30.. Postanowiłam że zrobie śniadanie.. Szybko ubrałam sie w to i poczłapałam do kuchni. Zaczęłam smarzyć naleśniki.. Gdy już wszystko było gotowe siadłam przy stole i w moich oczach pojawiły się łzy..
G-I'm a fucking lady-powiedziałam do siebie..
N-Nie jesteś. Z pokoju gościnnego wyszedł Niall
G-Wez przestań..
N-Dlaczego??
G-Bo cie ładnie proszę...
N-No dobrze.. Chodź położysz sie jeszcze..
G-Nie chce..
N-Chodź mało spałaś.
G-A zostaniesz przy mnie?
N-Co tylko zechcesz.
G-Wątpie że usnę.
N-Nie karze ci spać tylko odpocząć..
G-Musze?
N-Tak
G-Ale dlaczego?
N-Nie dustutuj.
Poszłam z nim do pokoju. Położyłam sie z nim na łóżko. Chłopak pochylił sie nade mną i delikatnie pocałował. Była 5.45...Zaczą mnie rozbierać. Już po chwili nasze ciała zaczęły sie charakterystycznie poruszać. Gdy już doszliśmy ubraliśmy sie i Niall przykrył nas kocem. Przytuliłam sie do niego.
N-Powiesz mi gdzie wczoraj byłaś??
G-Poszłam tańczyć.
N-A co tańczyłaś??
G-Nic ciekawego..
N-I nie powiesz mi co?
G-Nie
N-Dobra nie chcesz to nie..
G-Niall co ukrywasz?
N-Nic nie ukrywam.
G-Niall
N-No nic
G-Niall do cholery..
N-No co?
G-Nie denerwuj mnie..
N-No bo oni mnie szantarzują..
G-I co ci mówią?
N-Bo oni nie mogą zrozumieć że jak bym chciał a oni mnie mogą pojąć co w tobie widzie-Niall zakrył buzie-upss
G-Że co??
N-To sie wpakowałem.
G-A co bys chciał?
N-Być z tobą.
G-To nie możesz zapytać??
N-Nie chce cie zrazić.
G-Aha..

*10

W domu wpadłam odrazu w ramiona Harrego.... Dał mi koc. Przytuliłam sie do niego.. Taylor wyszła z kuchni.
T-Boziu ty przemarzłaś..
G-Nic mi nie będzie.
Pobiegłam szybko do swojego pokoju..Tam zaczęłam sie rozbierać..Założyłam suche ciepłe ubranie.. Wyszłam z pokoju. Zapłakana poszłam do kuchni.. Tam siedziała Taylor i reszta..Szybko starłam łzy i podeszłam do szwaki wzięłam sobie literatke i z lodówki czystą.
N-Eejj.. Co ty robisz??
G-Nie odzywaj sie do mnie-warknęłam.
N-Co cie ugryzło??
T-Niall..Gabi możemy porozmawiać.
G-To chodź.
Poszłyśmy do pokoju.Zamknęła drzwi.
G-Co??
T-Co sie dzieje?
G-Nic..
T-Gabrysia..
G-Bo poszłam tańczyć.. Jak wyszłam to czekał na mnie Łukasz przebrany za Nialla. Zaprowadził mnie do lasu i zaczą sie do mnie dobierać..
T-No dobrze już nie płacz..Ale coś ci zrobił?
G-Tak..Całował mnie.
T-No dobra...Zostać z tobą czy mam sobie iść?
G-Jak chcesz..Nie musisz mnie oglądać..
T-Wiem..Zawołam Nialla
G-Nie prosze.. Moge chwile pobyć sama..
T-No dobra. Ale masz nic głupiego nie zrobić jasne
G-Tak
Zabrała mi wódke..
G-To chociaż sok mi daj.
T-Zaraz przyniose.
Wyszła. Poszłam do łazinki...Załatwiłam potrzebe i wróciłam na łóżko. Zaraz przyniosła mi sok jabłkowy..
G-Dzięki.. 
Położyłam sie na łóżko..i usnęłam

*9

G- Co ty tu robisz??
N-Czekam
G-Na kogo?
N-Na ciebie.
G-Po co?
N-Tak sobie.
G-Niall
N-No co?
G-Niall!
N-Nie moge po ciebie przyjść?
G-Po co przyszedłeś?
N-Bo chciałem cie jeszcze dzisiaj zobaczyć.
G-To nie mogłeś tak odrazu..
N-No nie pomyślałem.
Ruszyliśmy w kierunku domu.. Niall Wprowadził mnie w jakąś ścieżke.
G-Ejj
N-Cichooo. Tam jest twoja matka..
G-Chodź.
Wbiegliśmy w głąb lasu..Stanęłam przy drzewie. Niall przywarł mnie do niego..Nachylił sie żeby mnie pocałować.. W odpowiedzi wplątałam palce w jego włosy i zaczęłam oddawać pocałunek.. Po chwili oderwał sie ode mnie..
N-Chcesz wracać do domu?
G-Jeszcze nie ale chyba nie mam wyboru.
N-Dlaczego?
G-Bo zaczyna padać
N-Chodź ze mną
G-Gdzie?
N-Do mojego sekretnego mijesca..
G-A może jaśnie?
N-Chodź bo zmokniesz.
G-To chodź.
Chwycił moją dłoń i pociągną w swoim kierunku.. Po 5 minutach drogi naszym oczom ukazała sie jaksinia... Weszliśmy do środka.
N-Masz bo sie przeziębisz.
G-Nie bo ty przemarzniesz. Mi nic nie będzie.
N-Masz i  nie marudź.
G-Niall nie.
Niall rozpalil ognisko. Oparłam sie o nawet prostą ściane..Niall pukną w ściane i sie zasłoniło wejście. Podał mi koc i oboje sie przykryliśmy..
N-Przeczekamy burze.
G-Chyba nie mamy wyboru...
Przytulił sie do mnie.
G-Tylko mi nie mów że boisz sie burzy.
N-Nie skąd że.
G-O boże...
N-Co??
G-Nic..
Niall podniusł sie i zaczą mnie całować.. Pocałunek przerwał telefon..Na wyświetlaczu pokazało mi sie zdjęcie Jwewlki.
G-Słucham.
J-Gdzie jesteś
G-Musze przeczekać burze.
J-A gdzie?
G-Nie jestem sama.
J-A z kim? Niall stoi obok mnie.
G-Musze kończyć
Rozłączyłam sie. Ten ktoś zdją maske. To Łukasz..
Ł- to ja
G-Nie dotykaj mnie.
Ł-Ej ponoć mi wybaczyłaś
G-Tak ale są granice..
pieprznęłam w tą ścianke i otworzyło sie wyjście. Szybko wybiegłam z tąd i pobiegłam do domu..

*8

J-Gabrysia...
G-Co?
J-Gabrysiaa
G-No co??
J-Patrz.
Wskazała. Zobaczyłam Łukasza. Przestraszyłam sie..Przez nieuwage nadepnęłam na gałąź. Obaj spojrzeli w naszym kierunku. Pośpiesznie sie wycofałyśmy...Idąc tyłem ktoś zakrył mi buzie.. Zaczęłam głęboko oddychać..
Ł-To teraz wyrównamy rachunki..
Odkrył mi buzie..Wyprowadził mnie na jakieś zagłębie..Jego kolega trzymał Jewel..
Ł-Czy słyszałaś o czym rozmawialiśmy??-pokręciłam przecąco głową. Skłamałam-to dobrze.
G-Czego chcesz?
Ł-Porozmawiać.
G-Najpierw uwolnij Moją przyjaciłóke.-Wykonał ruch ręką i Jewel podeszła przestraszona do mnie. Przytuliłyśmy sie..
Ł-To możemy porozmawiać..
G-Mów.
Ł-Wiem że źle zrobiłem... Wiem że cie raniłem...Wiem że przeze mnie byłaś w szpitalu...
J-Byłaś w szpitalu??
G-Tak. Nie przerywaj niech dokończy.
Ł-Dziękuje..Zmieniłem sie.
G-Nie.
Ł-Nie puszcze cie z tąd do puki mi nie wybaczysz.
G-Dobra ale nie nachodź mnie więcej.
Ł-Dobra ale wybaczyłaś?
G-Tak. Moge już iśc.
Ł-Idź.
Jewel chwyciła mnie za ręke. Pośpiesznie wyszłuśmy z lasu.
J-Boże. Żyjemy..
G-Cicho
Przytuliłm ją.. Pod domem.
G-Nie mów nic o tym zajściu.
J- No okey.
Weszłyśmy do domu. Pośpiesznie poszłam do siebie. Zamknęłam sie w pokoju.
Siadłam pod ścianą i schowałam twarz w dłoniach... Zadzwonił do mnie telefon.
G-Słucham.
M-Dzień dobry Magda z tej strony.
G-Tak o co chodzi.
M-Czy może pani przyjść pomóc man do układu.
G-Tak a sama czy z Jewel?
M-Obojętnie.
G-No dobra to zaraz będe.
Rozłączyłyśmy sie i poszłam sie przebrać. Staęłam przd szafą. Ubrałam sie w mundurek a do torby wrzuciłam strój do tańca. Zadowolona wyszłam z pokoju.
J-Gdzie idniesz?
G-Potańczyć.
J-O której będziesz?
G-Nie wiem ile mi sie zejdzie.
J-Oki
Wyszłam z domu. Na schodach na Nialla
N-Gdzie idziesz?
G-Śpiesze sie.
N-Ale gdzi idziesz?
G-Wróce.
Po chwili byłam już ma miejscu. Szybko przebrałam sie w strój i poszłam do nich.
M-O juz pani jest
G-No to pokarzcie co macie.
M-Mamy taki kawałek ale to pani musi go zatańczyć.
G-A dlaczego ja?
M-Bo to dla pani.
G-Aha. To może chciaż go zaprezentyjcie.
Magda i Angela zaczęły tańczyć układ. Całkiem fajnie wymyśliły to.
G-O ramy i ja mam to zatańczyć??
M-Da pani rade.
G-No dobra moge spróbować.
Dziewczyny zaczęły mnie uczyć nowego układu...Noo tego sie nie spodziewałam... Magda do mnie podeszła i
M-Jest tu Niall-wyszeptała mi do ucha
G-No to jedziemy.
Podszedł do mnie Alex.. Zaczęliśmy tańczyć Lambade..
A-o mamo padam z nóg.
G-Ja też. To kiedy sie spotykamy..
Angela popatrzyła na mnie..
AN-Już sie nie spotykamy
G-Czemu?
AN-Bo wyjeżdżamy
G-Aha....
Poszłam sie przebrać z powrotem w swoje ubrania... Wyszłam z budynku.. Tam przed stał Niall.

**7**

Rano obudziłam sie obok chłopaków na łóżku.. Spałam między nimi. Zrobió mi sie zimno. Przykryłam sie kocem. Zaraz do mnie pod kocem dołączył Niall.. Uśmiechnął sie do mnie. Przysunęłam sie do niego i poszłam dalej spać.. Wsadziłam swoje nogi między jego nogi. Poczułam jego dłonie na udzie.. Chwyciłam jego dłoń i trzymałam. Dalej spałam. . Obudził mnie męski głos. To Harry przyszedł sprawdzić co robimy...
T-Ale słodko.. Zrobie im zdjęcie
G-Niee!!!
T-Ona gada przez sen??
G-Wynocha mi z tąd.
H-Raczej nie
Zaraz Obudzili sie chłopaki..Taylor i Harry wyszli a ja ponownie przytuliłam sie do Nialla.. Do naszego trójkącika doszedł Louis..
G-Zimno..
Lou-Może przyniose jeszcze jeden koc..
G-Nie.
Niall obją mnie i mocniej przytulił do siebie... Mój telefon wyświetlał godzine 8.30.
G-O kuźwa..-Poderwałam sie z miejsca i pobiegłam do Jewel-Jewel Wstawaj!!!
J-Co jest-Spytała zaspana.
G-Wstawaj próba..
J-No kuźwa kto mądry kaze tak rano lecieć na próbe..
G-Wstawaj.
J-Już wstaje, Wstaje.
Poczłapała sie ubrać. Ja wróciłam do siebie i wpadłam do łazienki. Szybko umyłam zęby i sie pomalowałam.. Wyszłąm z łazienki a oni patrzyli na mnie.
N-Gdzieś wychodzisz?
G-Tak.
N-A kiedy będziesz?
G-Nie wiem ale wróce.
Lou-Ale gdzie?
G-A co cie to?!-Powiedziałam zła-wróce.
Lou-Dobra jak chcesz.
G-Albo i nie-powiedziałam pod nosen
N-Coś ty powiedziała?
G-Nic nie mówiłąm.
wpatrywałam sie właśnie w swoją szawke. Mój wybór podł na to . Do tego założyłam conversy i poszłam po Jewel. Ta już na mnie czekała. Ubrana była w to. Zdaowolone wyszłyśmy z domu. Poszłyśmy do studia.. Tam już na nas czekali. Gdy nagrałyśmy te utwory które miałyśmy nagrać i poszłyśmy do maista.. Chodząc tak weszłyśmy na jakąś ścieżke...

*6

G-Taylor?? Msz lód??
T-Tak już ci daje..
Poszliśmy do ludówki i podała mi lód.
G-Siadaj-powiedziałam do Zayna.
Chłopak usiadł i przestraszony patrzył na mnie.. Przyłorzyłam mu dłoń do policzka i z drógiej strony lód..
G-Jewel pomożesz?
J-Jasne.-Podeszła do Lou i przyłożyła lód.
Gdy sie rozpuśćił posmarowałam. ich siniaki i poszłam do siebie... W końcu chwila dla siebie. Reszta poszła na ognisko.. Leżałam tak rozmyślając o sobie i o swiom życiu.. W moich oczach pojawiły się łzy..Podniosłam sie z niego i poszłam do łzanieki i ochlapałam twarz zimną wodą..Oparłam ręce o zlew..Wytarłam buzie i poszłam ich poinformowć że wychodze..W sród nich był Niall. Pobiegłakm po telefon i jakieś drobne i poszłam.. Moje nogi zaprowadziły mnie nadjeziorko z wodwospadem. To miejsce jest piękne... Postanowiłam usiąść na brzegu.. Zanurzyłam nogi. Postanowiłam zobaczyć co to mijesce w sobie skrywa.... Nie było tam już nic siekawego.. Usiadłam na trawie. Położyłam sie i zamknęłam oczy. Jednak coś mi nie było po nosie. Wstałam  ukryłam sie za krzakami. Przyglądałam się czy nikt nie przyjdzie. Po chwili Jakiś chłopak rozpoznałam że to Niall wyłonił sie na polane. Wyszłam zza krzaków i zaczęłam się rozglądać żeby nic nie podejrzewał. Odwróciłam sie tyłem do niego i zachęłam się rozglądać. Rozglądając sie tak swoje kroki kierowałam w jego strone.. Poczułam że sie unosze przestraszona odruchowo uderzyłam go.. Odwróciłam sie do niego..
G-Boże przeraszam..
N-Nic sie nie stało.. Co tu robisz?
G- Nie wiem.. Nawet nie wiem jak sie tu znalazłam.
N-Nic dziwnego..
G-Dlaczego?
N-Jesteś tu nowa.
G-Też prawda.
N-Długo tu jesteś?? Dłogo tak chodzisz?
G-Tak około 2 godzin
N-Może chodźmy. Będą sie martwić o ciebie.
G-Nic im nie będzie.. Możesz mnie z tąd wyprowadzić?? Pójde pochodzić sobie po mnieście..
N-No dobra to chodżmy.
Niall wyprowadził mnie z tego pięknego miejsca i poszłam w kierunku miasta... Gdy już mi sie znudziło chodzenie po mieście wróciłam do domu. Tam Jewel i Taylor Siedziały zdenerwowane. Gdy mnie zobaczyła podbiegła do mnie i przytuliła.
G-Ej co jest..
J-Gdzieś ty była wiesz jak sie martwiłam..
G-A co sie stało?
T-Był tu Łukasz i powiedział że cie znajdzie.
G-A po co był?
H-Oooo jesteś wreszcie..
G-Po co tu był..
T-Powiedział że musi cie zlikwidować bo ma przez ciebie same problemy.
G-A niby jakie?
J-Nie wiem
Zaraz do domu wpadł do domu Liam.
Li-Jewel Chowaj ją on tu idzie..
Jewel złapała mnie za ręke i pobiegłyśmy na góre..
J-Cicho.
G-A le jkim ja moge byś problemem???
J-Nie jesteś problemem..
Usłyszałam krzyk Taylor
T-Ochrona!!!!!
Zaraz posypały sie wiązanki przekleństw. Przyszedł Harry i przytulił mnie.. W moich oczach były łzy..
H-Nie przejmuj sie nim..
G-Jestem problemem. Lepiej będzie jeśli sie mnie pozbędziecie.
J-Nie masz prawa tak mówić.
G-Ale to prawda.
Zprowadzili mnie na dół.. Poszłam do siebie. Przebrałam sie w piżame i wyszłam na balkon. Zaraz przyszedł Louis i dał mi swoją bluze.
G-Dzięki.
Lou- Nie masz za co.
G-Nie wiem czemu zawsze jestem problemem.
Lou-Nie jesteś problemem.
G-Jestem
Lou-Nie jesteś.
Przytulił mnie do siebie.
G-Nie będzie ci zimno?
Lou-Nic mi  nie będzie..
Przełożyłam swoje nogi nod jego i przykrył nas kocem. Zaraz na taras wyszedł Niall..
N-Jak tam..
G-Tak jak widzisz...
N-Czego on może od ciebie chcieć??
G-Nie wiem... Ale jak chce sie mnie pozbyć to mu pomoge.
N i Lou-Nieee!!!
G-Dlaczego?
N-Bo nie masz prawa.
G-Ale zawsze ptwarzam same problemy jestem tu zbędna..
N-Louis nie...
Lou- No dobra.
G-Co??
N-Nic.
G-Myślisz że nie wiem że mnie kochasz?
N- Nie kocham cie
G-Też sie ciesze.
Lou-Ale... Ooooo nie
G i N-Co?!
Lou-Zdradza mnie.. Nie podaruje jej tego.
G-Siedź. Sama sie do ciebie odezwie.
Lou-Ale jak..
G-Przetestowałam tą metode. Zaufaj mi.
Lou-Dobra.
N-Posuńcie sie.
Posuneliśmy sie i Niall usiadł obok nas... Siedziałam tak jeszcze chwile i usnęłam...

Prosze o komentarze co myślicie ma temat tego bloga a jeśli macie jakieś pytania dotyczące mojej osoby lub bogo lub czegoś innego zapraszam na http://ask.fm/Gabrielle139

*5

Wyszliśmy za dom gdzie było przygotowane miejsce do ogniska... Tam już czekali pozostali czlonkowie One Direction. Gdy zobaczyłam Nialla odrazu sie wróciłam do domu.
J-gdzie idziesz
G-do pokoju
J-po co
G-Ten typo mnie denerwuje
J-oki
Poszłam do siebie i poszłąm do łazienki i przebrałam sie w to i położyłam na łózku... Zaraz do pokoju wszedł Niall
N-hej moge??
G- co chcesz?
N-Czemu nie idziesz na ognisko?
G-Nie mam ochoty.
N-To przeze mnie tak??
G-Nie ale nie chce poprostu..
N-Coś sie stało??
G-Nic poważniego.
N-Ale widze że coś sie dzieje..
G-Nic poważnego..
N-Nie powiesz mi??
G-Nie..
N-To nie... Nie wnikam.
Chłopak ubrany był w to. Miał postanioną grzywe na gume dowłosów. I zajebiaszcze perfumy..
N-A moge z tobą zostać??
G-po co??
N-Bo.... Jakby to ująć..... Podobasz mi sie.
Chłopak spuśćił wzrok. A ja podniosłam sie na łóżku. Podniosłam jego brode.. Spojrzał mi w oczy..
G- Mi sie takich rzeczy nie mówi
N-Przepraszam-i wyszedł
G- Niall poczekaj.
Chłopak zatrzymał sie w drzwiach.. Odwrócił do mnie. Podeszłam do niego i przytuliłam... Chłopak odwzajemnieł uścisk.
N-Pójdziesz ze mną na ognisko??
G-Nie chce mi sie.
N-A moge zostać z tobą???
G- Ale jest warunek..
N-Jaki
G-Siedzisz cicho..
N-Okey..
Powróciłam na łóżko. Chłopak usiadł obok mnie.
G-Po co to robisz??
N-Ale co??
G-Po co tu siedzisz..
N-Nie zawsze trafia sie taka okazja żeby posiedzieć z gwiazdą sam na sam w pokoju...
G-Uwież jeszcze nie raz ci sie trafi
N-Zostajesz tu?
G-Raczej tak.
Zaraz do pokoju wszedł Liam, Zayn i Louis. Chbya sie o coś pobili...
GiN-Co wam sie stało??
Gdy usłyszeli mój głos stanęli jak wmurowani.
Z-Ale jak...
N-Co??
Z-Ale ona jest prawdziwa??
Podeszłam do niego i walnęłam w twarz..
G-Jak najbardziej..
Z-Odjazd walnęła mnie słynna gwiazda POP'u
N-Zignoruj go..
G-Co wam sie stało?
Za plecami usłyszałam Głos Jewel
J-Pobili sie o żarcie..
G-Haha a co zabrakło?
Jewel podeszła do mnie. 
N-Ja pierdole.
G-Co???
N-Nie ja musze wyjść bo nie wytrzymam napięcia.
Niall wyszedł i usłuszałam śmiech Harrygo.

*4

Podniosłam sie zrezygnowana... Poszłam do łazienki i przebrałam sie w to i
G-wychodze
J -gdzie??
G -do miasta tak pochodzić odreagować
J -nie zrób czegoś głupiego
G -postaram sie
Pożegnałam sie z nią i wyszłam do miasta. Ta zaczęłam chodzć po sklepach. Później weszłam do centrum handlowego i kupiłam sobie kutrke i jakieś drobiazki potrzebne to codziennego fonkcjonowania. Wracając do domu jakiś blondyn wpadł na mnie. Przez niego upuściłam siadke z zakupami.. Nosz slag tego brakowało.
G -jak łzaisz palancie?!
N -przepraszam.. Ej ja cie znam. Gabrielle Kelly.
G -ehmmm. No tak.
N -Jestem twoim wielkim fanem. Moge tograf??
Kurde a myślałam że tu mnie nie rozpoznają ..
G -musisz ??
N -prooooosze
G -mam ciężką torbe. A i tak mnie jeszcze nie raz zobaczysz..
N -obiecujesz?
G- obiecuje
Pomógł mi pozbierać rzeczy i ruszyłam w dalszą droge.. Przyśpieszyłam kroku gdy zobaczyłam za sobą matke i ojszyma. Wbiegłam do domu. Taylor patrzyła na mnie dziwnie.
G -idzie tu moja matka... Jak coś to nie ma nas
T -okey.
Rozległo sie pukanie do drzwi. Taylor to niby zdziwiona poszła otworzyć drzwi.
T- słycham czy pani sie zgybiła?
D- Nie szukam tej dziewczyny
T- Przecierz to gwiazda pewnie podróżuje po świecie.
D- nie wiem dotarły do mnie wieści że tu jest
T -Faktycznie była ale powiedziała że musi już iść bo ma koncert w Irlandii.
D -to wy sie znacie?
T -tak do dobra dziewczyna
H- Taylor złotko z kim tak długo rozmawiasz? Chodź do mnie już
T -Przepraszam
D -dziękuje.
T -dowidzenia
Zamknęła drzwi. Przyszła do mnie
T -załatwione.
G -dzięki.
T -a co ona ci zroniła?
J -nie pozwala występować. a po za tym cały czas sie kłóciły.
H- rozpalamy ognisko??
T -czemu nie..
G -a rzucą sie po autografy
H -nie powinni.
G -to możemy rozpalić.

*3

Wróciłyśmy do domu. Jewel dorazu sie przebrała w to Rozpakowałyśmy swoje rzeczy. Około 18 zadzwonił mi telefon. Wyświetlacz pokazywał numer nieznany..
J-kto to??
G-nie wiem.
Odebrałam
G-słucham
Ł-hej. Możemy sie spodkać??
G- a może sie najpierw przedstaw
Ł- nie poznajesz??
G- no nie bardzo
Ł- Łukasz...
G-aha a co chcesz?
J kto to- szepneła
G-Łukasz-odpowiedziałam
J-nie idż
G- co chcesz?
Ł- pogadać. Masz chwile??
G-nie bardzo
Ł-prosze zgódź sie
G-oki. Gdzie jesteś?
Ł- przyjdź do tej kawiarni na rogu
G- za 10 minut.
Ł- dzieki.
Rozłączyłam sie
J czyś ty oszalała
G nie mówił że to ważne
J nie idż prosze
G wróce cała obiecuje
J napewno?Pamiętasz jak było ostatnim razem??
G-pamiętam
J ni idż
G-jewel
J-co Jewel
G uspokuj sie
Założyłam buty i wyszłam. Łukasz już czekał.
G-szybko bo nie mam zcasu..
Łukasz podszedł do mnie.
G nie próbuj mnie dotykać.
Ł czy wrócisz do mnie???
G chyba śnisz.. Po tym co ni zrobiłeś??!!!
Ł- wiem że popełniłam błąd .
G nie ma opcji.
Z lokalu oserwowała mnie Taylor z Harrym.
Ł-masz wrócić
G- bo co??
Ł- bo ci karze
G ty to se gówno możesz.
Ł-moge
G -co mi zrobisz?? 
Ł- to- podszedł do mnie i uderzył. z kawiarni wyleciała Tay.
T-jeszcze raz ją dotkniesz.
H-nic ci sie nie stało??
G- mi nie ale jemu zaraz tak
H- spokojnie
G- Puść mnie bo nie chce cie zrobić krzywdy.
Puścił mnie i poszłam do domu.Tam Jewel złapał mnie pod brode.
J -wiedziałam
G -nigdy więcej
J -mówiłam ci
G -daruj sobie zjebke
J -ok al to ostatni raz.
G -nie mam zamiaru go więcej na oczy wiedziec.
J -i dobrze.
Poszłam do pokoju. Jewel podążała za mną. Usiedłam pos ścianą a Jewel mnie przytuliła. do pokoju weszli Taylor i Harry.
T -nie  podaruje mu
H -kocie wyluzuj
T -no ale jak jak on ją pobił
G -to było delikatnie
J -nie widziałaś jej twarzy przed wyjazdem.
T- przecież tak nie wolno
J- więcej jej nie dotknie
H -popieram...

*2

Taylor zaprowadziła nas do siebie. Wprowadziła nas do pokoi.
J-wow
G-właśnie.. Ej Taylor a ile nas to wyniesie?
T-nic
G-nie no bez przesady
T-na prawde. Ważne że sie zgodziłyście ze mną zamieszkać
J-dzięki
T-zostawie was.. Rozpkujcie sie
G-dzięki
Taylor wyszła a my z Jewel popatrzyłyśmy po sobie. Rozpakowałyśmy swoje rzeczy. Zdziwione siadłyśmy na łóżku i zaczęłyśmy rozmawiać o tym co czeka nas w przyszłości. Czym chciałybyśmy się zająć. Naszą rozmowę przerwał zachwyt Taylor. Chyba kolejny jej chłopak przyszedł. Zaczęłyśmy się śmiać, kiedy ktoś zapukał nam do drzwi.
G - Proszę - do pokoju weszła Tay z jakimś lokowatym gościem.
T - Dziewczyny chcę wam przedstawić mojego chłopaka.
J - Siemson Jewel jestem - poderwała się z łóżka i z grzecznym wyszczerzem przywitała się a w głowie pewnie obmyślała jak go wykastrować.
H - Harry, Harry Styles, a ty - wskazał na mnie.
G - Gabrielle
T - To my was zostawiamy i idziemy.
J - My też może wyjdziemy się przewietrzyć.
G - Dobry pomysł.
Taylor z Harrym wyszli, a my poszłyśmy się wyszykować. Ja ubrałam się w to, a Jewel w to.  Gotowe wzięłyśmy jeszcze telefony i portfele i zamykając drzwi na klucz wyszłyśmy z domu. Swoje kroki skierowałyśmy do parku, gdzie siadłyśmy na ławeczce i słuchałyśmy jakiegoś koncertu charytatywnego. Nawet fajnie grali. Gdy się nam już znudziło siedzenie poszłyśmy do sklepu po żelki i 2 suche bułki i zajadając się żelkami poszłyśmy nad staw karmić kaczki. Jewel podeszła nad brzeg i zaczęła się bawić wodą, nagle jakiś chłopak wpadł na nią a ona wleciała do wody. Wkurzony wyszła z niej i zaczęła się na niego drzeć a ja stałam i się z niej śmiałam.

*1

Siedziałam w domu i czekałam na Jewel aż sie pojawi z walizkami gdyż miała sie do mnie wprowadzić. Bo pokłóciła sie z mamą. w końcu zadzwonił dzwonek do drzwi. Moja mama była pierwsza.
M- a co ona tu robi
G-wprowadza sie do mnie
M-no chba cie już do reszty pojebało
G-masz z tym jakiś problem-wrzasnęłam
M- tak mam-zaczęłyśmy sie kłócić
G- chyba chcesz żebym cie nie denerwowałam
M-tak bde ci wdzięczna
G-nara ci
Powiedziałam i poszłam z Jewel na góre
G-nie przejmuj sie nią
J-ok
G- o co poszło
Jewel zaczęła mi opowadać cały przebieg wydarzeń. Kiedy do pokoju wpadła moja matka.
G-a pukać umiesz?
M- nie puskuj
G-mamo ja też mam troche prywatności
M-masz jakiś problem?
G-mam.wynocha.
M-bo co
G-bo tak
Matka wyszła a ja zczęłam sie pakować
J-pomoge ci
G towrzucaj to z tamtej szawki
J- a gdzie jedziemy?
G-do londynu
J-ale ja nie mam biletu
G-ale ja mam
Gdy już byłam spakowana wybiegłyśmy z domu i pobiegłyśmy na autobus. Na pkp poszłyśmy na pociąg do warszawy. W warszawie poszłyśmy na lotnisko tam w ostatniej chwili wsidłyśmy do samolotu.
J- nie żałujesz?
G-nie mam czego
J-a co tam?
G-znajdziemy coś do wynajęcia
J- ok
G-czekają nas 4 godziny lotu.
J-wiem
Na miejscu zaczęłyśmy sie rozglądać sie za czymś do wynajęcia. Obejrzałyśmy pierwsze mieszkanie ale nam sie nie podobało. chodząc tak po mieście podeszła do nas jakaś plastakowa lala
T-hej jestem Taylor Swift
G-Gabrysia a to Jewel
T- słyszałam że szukacie czegoś do wynajęcia
G- no tak ale nic nam sie nie podoba
T-jak chcecie to możecie sie do mnie wprowadzić.
J ale my sie nawet dobrze nie znamy.
T-wiem ale samej w wielkiej willi jest troche nudno
G-to możemy w sumie spróbować
J- no w sumie
T- to chodzcie